"Zachód przywyknie do Janukowycza"
Rozczarowanie Zachodu zwycięstwem
kandydata władz w wyborach na Ukrainie, premiera Wiktora
Janukowycza, jest zrozumiałe, jeśli weźmie się pod uwagę duże
zaangażowanie Zachodu po stronie jego kontrkandydata Wiktora
Juszczenki - powiedziała profesor Margot Light
z London School of Economics (LSE). Jednak jej zdaniem Zachód nauczy się z czasem politycznie współpracować z Janukowyczem, bo nie ma innego wyjścia.
22.11.2004 | aktual.: 23.11.2004 06:36
Zachód musi postępować ostrożnie wobec Ukrainy, ponieważ z innymi krajami postsowieckimi, Uzbekistanem i Azerbejdżanem, utrzymuje zażyłe stosunki, mimo że ich przywódcy bynajmniej nie doszli do władzy za pomocą demokratycznych środków - powiedziała Light.
Dodała, że nie można stosować jednych standardów wobec Uzbekistanu - kraju ważnego dla USA jako baza w wojnie z terroryzmem - i Azerbejdżanu, z uwagi na zasoby mineralne Morza Kaspijskiego, a innych standardów wobec Ukrainy, znacznie przy tym wyższych.
Innym powodem, dla którego jej zdaniem Zachód nauczy się współżyć z Janukowyczem na urzędzie prezydenta, jest to, że faktycznie niewiele może, ponieważ Ukraina nie jest wystarczająco zależna od Zachodu. Z tego powodu żadne ewentualne sankcje, które UE, czy USA mogłyby nałożyć na władze w Kijowie, nie skłonią ich do zmiany nastawienia, a jedynie pchną je w objęcia Rosji.
Light ma nadzieję, że uliczne demonstracje poparcia dla kandydata opozycji Wiktora Juszczenki nie przybiorą gwałtownych form, ponieważ opozycja nie może liczyć na wygraną w konfrontacji siłowej z władzami. Ukraina to nie Gruzja, gdzie władza leżała na ulicy, ponieważ aparat państwa był słaby. Na Ukrainie jest silny.
Jej zdaniem opozycja powinna kwestionować wynik wyborów na drodze sądowej, choć perspektywy ustalenia ponad wszelką wątpliwość, że wynik wyborów był sfałszowany, są mało realne.
Light uważa, że przedstawianie Janukowycza jako kandydata prorosyjskiego, a Juszczenki jako prozachodniego, rozpowszechnione w zachodnich mediach, było dużym uproszczeniem. Obaj przekonaliby się z czasem, że polityka zagraniczna Ukrainy musi się opierać na "dwóch nogach", rosyjskiej i zachodniej, i obaj napotkaliby podobne trudności w realizacji reform. Ukraina musi znaleźć punkt równowagi między swoją polityką wobec Rosji a polityką wobec Europy.
Juszczenko także z czasem uświadomiłby sobie, że nie wystarczy mieć dobrych i śmiałych planów reform, jeśli nie ma się ludzi gotowych je realizować, a do wyboru ma się albo kompromis, albo konfrontację z oligarchami. Janukowycz będzie popychał reformy, choć zapewne wolniej, niż na jego miejscu robiłby to Juszczenko - ocenia ekspert LSE.
Sądzi ona, że wiele problemów politycznych Ukrainy bierze się stąd, że prezydent i parlament usiłują się wzajemnie storpedować. Tymczasem obie strony muszą przejść nad tym do porządku, ponieważ dalsza eskalacja konfliktu niczego im nie da, a kraj potrzebuje ostudzenia temperatury politycznej.
Andrzej Świdlicki