Zachód będzie rozmawiał z Sadrem o przyszłości Iraku?
Włoski minister spraw zagranicznych Franco
Frattini opowiedział się za zaproszeniem na kairską konferencję w
sprawie Iraku radykalnego szyickiego duchownego Muktady al-Sadra.
04.10.2004 | aktual.: 04.10.2004 13:57
W wywiadzie dla dziennika "Corriere della Sera" minister wyraził opinię, że należy przekonać kraje muzułmańskie, aby wysłały swe wojska do Iraku, które stopniowo zastępowałyby siły pod dowództwem amerykańskim.
Zdaniem Frattiniego, Sadr - mimo wywołania dwóch rewolt przeciwko wojskom USA - nie jest zwyczajnym terrorystą, ale raczej osobistością poszukującą politycznej legitymizacji.
Lepiej włączyć go do rozmów, niż odizolować popychając ku przemocy. Lepiej zawrzeć z nim pakt w zamian za rezygnację z wszelkich akcji militarnych z jego strony. Uważam, że należy go włączyć, bo także rozmawiając z radykałami izoluje się terrorystów - powiedział szef włoskiej dyplomacji.
W jego przekonaniu konieczne jest stopniowe zastąpienie wielonarodowych wojsk pod dowództwem USA kontyngentami z krajów muzułmańskich. Frattini przypomniał, że niedawno prezydent Pakistanu Pervez Musharraf oświadczył w Rzymie, iż nie wyobraża sobie obecności wojsk swego kraju w koalicji dowodzonej przez Amerykanów.
Dlatego - jak podkreślił minister Frattini - trzeba doprowadzić do stopniowej wymiany sił. Dodał, że byłby najszczęśliwszym człowiekiem na świecie, gdyby mógł powiedzieć, że do końca 2005 roku siły włoskie wraz z innymi kontyngentami będą mogły wrócić do domu, ale na razie nie może złożyć takiej deklaracji.
W poniedziałkowej "Gazecie Wyborczej" minister obrony narodowej Jerzy Szmajdziński powiedział, że Polska powinna wycofać się z Iraku w grudniu 2005 roku.
Minister Frattini kolejny raz zapewnił, że nie został zapłacony okup za uwolnienie dwóch włoskich wolontariuszek.
Nie zapłaciliśmy żadnego okupu za nasze wolontariuszki Simonę Pari i Simonę Torretę - oświadczył szef MSZ, komentując kolejne doniesienia i rewelacje w tej sprawie, m.in. "Sunday Timesa", według którego zapłacono 4 miliony euro.
W Iraku wyleczyliśmy tysiące chorych, inni przyjeżdżają do Włoch, udzielamy pomocy w wielu dziedzinach. To jest nasza jedyna opłata, którą wnieśliśmy i którą ciągle wnosimy - powiedział Frattini.