Zabójstwo w Annopolu. Prokuratura ujawnia tłumaczenia męża ofiary
We wrześniu zeszłego roku w Annopolu doszło do tragicznego zabójstwa w rodzinie lekarzy. Andrzej K., oskarżony o zamordowanie żony, nie przyznał się do winy i twierdzi, że działał w obronie koniecznej.
Co musisz wiedzieć?
- Zbrodnia miała miejsce 22 września 2024 r. w Annopolu. Andrzej K. został oskarżony o zabójstwo swojej żony.
- Prokuratura Okręgowa w Lublinie skierowała akt oskarżenia do sądu, a proces ma się rozpocząć przed wakacjami 2025 r.
- Andrzej K. nie przyznaje się do winy, twierdząc, że działał w obronie koniecznej, odpierając atak nożem.
Jak doszło do tragedii?
Dramatyczne wydarzenia rozegrały się 22 września 2024 r. w Annopolu. Mieszkańcy jednego z bloków usłyszeli krzyki kobiety wzywającej pomocy.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Rowerzysta wjechał na czerwonym. Finał mógł być tylko jeden
Policja, wezwana na miejsce, zastała Andrzeja K. siedzącego spokojnie w mieszkaniu. Obok niego, w kałuży krwi leżała jego żona. Niestety, mimo podjętej reanimacji kobiety nie udało się uratować.
Małżonkowie byli znani w Annopolu jako właściciele przychodni, która po tragedii została zamknięta.
- Oskarżony dokonał zabójstwa swojej żony w ten sposób, że uderzył pokrzywdzoną butelką w głowę, a następnie wielokrotnie ugodził ją nożem w okolice tułowia, klatki piersiowej, kończyn górnych oraz twarzy powodując u pokrzywdzonej wiele ran ciętych, które skutkowały zgonem - tłumaczy prokurator Agnieszka Kępka z Prokuratury Okręgowej w Lublinie cytowana przez fakt.pl
Zabójstwo w Annopolu. Tak tłumaczy się oskarżony
Andrzej K. przebywa w areszcie. Biegli psychiatrzy uznali, że był poczytalny w chwili zdarzenia. - Mężczyzna nie przyznał się do zarzucanego mu czynu, wyjaśniając, że działał w obronie koniecznej, odpierając atak nożem, jakiego dopuściła się wobec niego żona - wyjaśnia prokurator Kępka.
Proces ma się rozpocząć przed Sądem Okręgowym w Lublinie jeszcze przed wakacjami 2025 r.
PRZECZYTAJ TAKŻE: Koszmarny wypadek w Warszawie. 16‑latka wciągnięta pod autobus
Źródło: fakt.pl