Zabójstwo na zlecenie
Katowickie Centralne Biuro Śledcze
dowiedziało się, że Kamil G. wystrzeliwał poza więzienne mury za
pomocą specjalnej tuby grypsy, w których namawiał do zastrzelenia
prokuratora Prokuratury Apelacyjnej Leszka Goławskiego - informuje
"Dziennik Zachodni".
31.12.2005 | aktual.: 31.12.2005 08:36
Z ustaleń prokuratury wynika, że było to w 2004 r. Kamil G. siedział wtedy w Zabrzu, potem w Katowicach. Cały czas wypuszczał informacje, że "szuka kogoś, kto odstrzeli prokuratora". Mówił o tym w celi. Informacja ta przedostała się do kręgów policyjnych m.in. poprzez świadka incognito.
Grypsów nie udało się CBŚ przechwycić, ale treść prokuratura poznała dzięki zeznaniom dwóch świadków, w tym osadzonego współwięźnia. Kamil G. chciał, by przestępcy na wolności najpierw zebrali informacje o prokuratorze, a potem go zlikwidowali. Nie wiadomo, ile chciał zapłacić za zlecenie zabójstwa. "Był przekonany, że dla jego sprawy byłoby dobrze, gdyby prokurator zginął" - mówi dziennikowi Tomasz Tadla, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Katowicach.
Policja objęła prokuratora Goławskiego nadzwyczajną ochroną. Zniknął nawet na jakiś czas z Katowic. Kamil G. nie przyznaje się do winy. Grozi mu dożywocie. Wczoraj akt oskarżenia w sprawie zlecenia zabójstwa prokuratora został skierowany do Sądu Okręgowego w Katowicach - dodaje gazeta.
Leszek Goławski oskarżał m.in. członków gangu, działającego na terenie Wrocławia i Górnego Śląska, którzy handlowali bronią, podkładali ładunki wybuchowe. Do więzienia wsadził kilkunastu członków gangu - pisze "Dziennik Zachodni". (PAP)