Zabójca Zauchy już na wolności
Yves Goulais, który w 1991 roku zastrzelił piosenkarza Andrzeja Zauchę i swoją żonę Zuzannę Leśniak, jest już na wolności. Sąd penitencjarny w Warszawie zgodził się na wcześniejsze, warunkowe zwolnienie. Francuz za podwójne zabójstwo został skazany na 15 lat więzienia.
12.01.2006 | aktual.: 13.01.2006 12:08
W ubiegłym roku Goulais po raz kolejny zwrócił się z wnioskiem o warunkowe zwolnienie. Wcześniej sądy kilka razy odrzucały jego prośby. Tym razem było inaczej - Goulais opuścił areszt śledczy w warszawskiej Białołęce 1 grudnia ubiegłego roku. Do końca kary pozostał mu niespełna rok. Gdyby sąd nie zgodził się na wcześniejsze zwolnienie, Goulais wyszedłby z więzienia 10 października 2006 r.
Zabił z zazdrości
O zabójstwie Andrzeja Zauchy mówiła cała Polska. 11 października 1991 r. na parkingu przy krakowskim Teatrze STU Yves Goulais, francuski reżyser teatralny od dawna mieszkający w Polsce, oddał serię strzałów w stronę swojej żony Zuzanny Leśniak i towarzyszącego jej krakowskiego piosenkarza. Zaucha zginął na miejscu. Leśniak, 26-letnia aktorka, zmarła w szpitalu. Goulais oddał się w ręce policji. Mówił, że zabił z zazdrości o żonę. Podczas procesu prokurator podkreślał, że morderstwo było dokładnie zaplanowane, a Goulais miał pełną świadomość skutków swojego czynu. Sąd oddalił jednak żądanie najwyższego wymiaru kary i skazał zabójcę na 15 lat pozbawienia wolności. Francuz przebywał kolejno w więzieniach w Krakowie, Nowej Hucie, Trzebini i Warszawie. Przez długi czas mówił, że cały czas ma poczucie winy i dlatego chce odsiedzieć cały wyrok.
Bez prawa łaski
O jego wcześniejsze zwolnienie starała się natomiast matka. Dwukrotnie prosiła prezydenta Aleksandra Kwaśniewskiego o łaskę dla syna. - Proszę wysłuchać mego bólu - pisała. Sam Goulais nie zgodził się wtedy na rozpatrzenie wniosków matki. Wycofał jej pisma z kancelarii prezydenta. Podkreślał, że pobyt w więzieniu jest dla niego pokutą. - Trzeba ją odbyć, by móc kiedyś spojrzeć w lustro bez obrzydzenia - tłumaczył. Po pewnym czasie niespodziewanie zmienił zdanie. W 2002 r. sam poprosił prezydenta o ułaskawienie.
We wniosku napisał, że chce pomóc swojej rodzinie, która wciąż cierpi z powodu popełnionej przez niego zbrodni. Podkreślał, że w więzieniu przeszedł duchową przemianę, która pozwoliła mu w pełni zrozumieć ogrom wyrządzonej krzywdy. - Świadomość tego, co zrobiłem, będzie mi towarzyszyć do końca życia - pisał. Prośbę o ułaskawienie poparli więzienni specjaliści od resocjalizacji oraz jeden z dwóch sądów opiniujących wniosek. Prezydent Kwaśniewski nie skorzystał jednak z prawa łaski - decyzję odmowną wydał we wrześniu 2003 r.
Studio "Zza Krat"
Goulais za kratkami dużo czytał, ukończył studia filologiczne, prowadził kurs języka francuskiego dla więźniów. Zaczął kręcić filmy krótkometrażowe, w których grali więźniowie. W więzieniu w Nowej Hucie-Ruszczy założył Studio Filmowe "Zza Krat". Pod jego szyldem powstały m.in. filmy: "Wyjście", "Więzienne sny samochodziarza Harry'ego", "Walka" i "Skrupuł". Wszystkie produkcje były finansowane przez sponsorów, dochód ze sprzedaży kaset z filmem zasilał konta stowarzyszeń charytatywnych. "Wyjście" otrzymało nagrodę za reżyserię na Ogólnopolskim Festiwalu Amatorskich Filmów Fabularnych "Kino poza kinem" w Zielonej Górze.
Goulais za "Więzienne sny samochodziarza Harry'ego" zdobył w 1998 r. nagrodę przewodniczącego Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji na Festiwalu Filmów Fabularnych w Gdyni. Nagrody nie odebrał osobiście. Artystyczną działalność kontynuował także po przeniesieniu do więzienia w Trzebini. Przestał kręcić filmy, gdy w 2002 r. trafił do aresztu w Warszawie-Służewiu. W wywiadach, jakich udzielał po sukcesie "Samochodziarza Harry'ego" podkreślał, że praca nad filmami pomaga mu odzyskać wolność. - Najważniejszy środek do spełnienia tego celu to wyobraźnia - mówił.
To nonsens
Po wyjściu z więzienia Goulais nie próbował kontaktować się z przyjaciółmi Andrzeja Zauchy. - Po co miałby to robić? Żeby powiedzieć "przepraszam"? To nonsens - mówi Andrzej Sikorowski. Nie odezwał się także do swoich więziennych wychowawców z więzień w Ruszczy i Trzebini.
ANDRZEJ ZAUCHA
Piosenkarz, wokalista jazzowy, saksofonista i perkusista. Muzyczny samouk, z zawodu był zecerem. Debiutował jako perkusista w amatorskim zespole "Czarty". Później został solistą grupy "Telstar". W latach 1968-71 był wokalistą jazzowej grupy "Dżamble". W 1971 związał się z zespołem "Anawa". W l. 1973 - 79 śpiewał i grał w zespołach rozrywkowych za granicą. W 1980 r. rozpoczęła się jego kariera solowa. Współpracował z jazzmanami, m.in. z Jarosławem Śmietaną, Michałem Urbaniakiem i Janem Ptaszynem Wróblewskim oraz z zespołem "Old Metropolitan Band" jako perkusista. W 1990 r. z Andrzejem Sikorowskim i Krzysztofem Piaseckim występował w utworzonej wspólnie grupie "Sami". Wierne grono słuchaczy zyskał po występie na festiwalu w Opolu w 1988 roku. Stał się wtedy jedną z największych gwiazd muzyki rozrywkowej w Polsce. Piosenki "Czarny Alibaba" i "C'est la vie - Paryż z pocztówki" są znane i popularne do dziś. Gdy zginął, miał 42 lata.
Wojciech Harpula