Zabójca dinozaurów poszukiwany
Wielki meteoryt prawdopodobnie nie był zabójcą dinzaurów - pisze "Gazeta Wyborcza". Ślad po nim - gigantyczny krater na półwyspie Jukatan - powstał aż 300 tys. lat przed masowym wymieraniem organizmów na przełomie kredy i trzeciorzędu - czytamy w dzienniku.
03.03.2004 | aktual.: 03.03.2004 07:50
Dotychczas uważano, że upadek na ziemię meteorytu, do którego doszło 65 mln lat temu miało doprowadził do wyginięcia dinozaurów i wymarcia trzech czwartych wszystkich gatunków żyjących na Ziemi.
Jednak podręczniki trzeba będzie pisać od nowa. Zespół naukowców z uniwersytetu w Princeton w Stanach Zjednoczonych obala jeden z koronnych dowodów na rzecz meteorytowej teorii wymarcia dinozaurów - pisze "Gazeta Wyborcza".
Głównym argumentem, że upadek gigantycznego ciała kosmicznego był przyczyną masowego wymierania organizmów na przełomie kredy i trzeciorzędu była obecność cienkiej warstewki rzadkiego pierwiastka irydu w skałach całej Ziemi z tego okresu. Jeśli jednak meteoryt był tak duży, jak przewidywano, jego zderzenie z naszą planetą powinno pozostawić ślad w postaci gigantycznego krateru, który znaleziono na meksykańskim półwyspie Jukatan znaleziono. Miał on średnicę 180-280 km i pochodził - jak się wydawało - sprzed 65 mln lat.
Jego wiek został jednak obecnie dokładnie sprawdzony. Naukowcy zrobili odwiert w rejonie krateru. To, że w tym miejscu spadł gigantyczny meteoryt, nie ulega wątpliwości. Ale pomiędzy osadami, które "zapamiętały" tę katastrofę, a skałami sprzed 65 mln lat, które przechowują ślady masowego wymierania, znajduje się półmetrowa warstwa osadów.
Oznacza to, że pomiędzy upadkiem meteorytu a wyginięciem 75% gatunków minęło... 300 tys. lat! A zatem meteoryt Chicxulub nie mógł być bezpośrednią przyczyną masowego wymierania organizmów - pisze "Gazeta Wyborcza". (IAR)