PolskaZabójca 22-latki w Łodzi ranił młotkiem policjanta

Zabójca 22‑latki w Łodzi ranił młotkiem policjanta

Zarzut zabójstwa 22-letniej kobiety przedstawiła łódzka prokuratura 24-letniemu mężczyźnie, który w sobotnią noc śmiertelnie ranił młodą kobietę przed jedną z łódzkich dyskotek. Jak ustalono, dziewczyna była przypadkową ofiarą. Podczas zatrzymania w poniedziałek zabójca rzucił młotkiem trafiając jednego z policjantów w twarz, ciężko go raniąc.

23.08.2010 | aktual.: 23.08.2010 15:18

24-letni Marcin R. usłyszał także zarzut czynnej napaści na dwóch policjantów. Podczas zatrzymania jednego z funkcjonariuszy ranił w twarz rzucając w niego młotkiem; w drugiego policjanta rzucił hantlem do ćwiczeń. Grozi mu kara dożywotniego więzienia.

Podczas przesłuchania mężczyzna przyznał się do zarzucanych czynów i złożył wyjaśnienia. - W jego wyjaśnieniach trudno znaleźć jakiekolwiek przejawy żalu czy skruchy z powodu tego co zrobił. Nie potrafi też uzasadnić racjonalnie powodów tego rodzaju agresji - poinformował rzecznik Prokuratury Okręgowej w Łodzi Krzysztof Kopania.

Prokuratura wystąpiła do sądu z wnioskiem o aresztowanie 24-latka; sąd ma go rozpoznać we wtorek.

Do ataku na 22-latkę z Wielkopolski doszło w sobotę przed północą przed jedną z dyskotek przy al. Piłsudskiego w centrum Łodzi. Jak ustalono, dziewczyna wraz z koleżankami przyjechała w odwiedziny do znajomej.

Pięć młodych kobiet postanowiło wybrać się do dyskoteki. Kiedy wchodziły do klubu, pierwszą 22-latkę zaczepił na schodach, w bardzo wulgarny sposób, nieznany jej mężczyzna. Prawdopodobnie odpowiedź dziewczyny nie spodobała się napastnikowi, który zaatakował ją nożem.

- Zadał młodej kobiecie uderzenie nożem w okolice mostka. Kiedy dziewczyna obsunęła się po schodach, napastnik dodatkowo kopnął ją w twarz - relacjonował prokurator.

Wszystko rozgrywało się na oczach jej koleżanek. Później bandyta odszedł, na bocznej ulicy wsiadł do taksówki i pojechał do domu. Ranna kobieta została przewieziona do szpitala; sprawca przebił jej płuco i uszkodził tętnicę płucną. Dziewczyna zmarła jeszcze przed operacją w wyniku wykrwawienia. Ostatecznie przyczyna śmierci dziewczyny znana będzie po przeprowadzeniu sekcji zwłok.

W ciągu kilku godzin policjanci - przy pomocy taksówkarzy - ustalili 24-letniego mężczyznę podejrzewanego o zbrodnię. Ukrył się w mieszkaniu na trzecim piętrze kamienicy przy ul. Limanowskiego; nie chciał otworzyć drzwi. Policjanci zdecydowali się użyć strażackiego podnośnika i wejść do niego przez okno. Wówczas 24-latek zaczął w nich rzucać różnymi przedmiotami.

- Rzucił młotkiem trafiając jednego z policjantów w twarz powodując tym samym rozległe obrażenia, następnie rzucił hantlem, trafiając drugiego policjanta w rękę. Później na policjantów posypały się jeszcze kolumny i telewizor - relacjonował Kopania.

Na miejsce ściągnięto posiłki. Policjanci sforsowali drzwi wejściowe do mieszkania. Sprawca nadal był bardzo agresywny i rzucał w policjantów różnymi przedmiotami. W końcu udało się go obezwładnić. Mężczyzna był trzeźwy; nie był też pod wpływem środków odurzających.

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (119)