Zabity przez syna inż. mógł być biegłym ws. Smoleńska
Jeden z najlepszych w Polsce specjalistów z zakresu komputerowych systemów sterowania lotem samolotów, dr inż. Eugeniusz Wróbel, ginie w nieprawdopodobnych okolicznościach - akcentuje "Nasz Dziennik". Pół roku po katastrofie i na trzy dni przed publikacją przez MAK raportu na temat przyczyn katastrofy na lotnisku Smoleńsk Siewiernyj - zaznacza gazeta.
Według "ND", wykładowca na Politechnice Śląskiej spełniał wszelkie kryteria, aby zostać powołanym w skład biegłych polskiej prokuratury. Należał do nielicznego grona ekspertów, którzy doskonale orientują się w tematyce lotniczej i są w stanie poddać merytorycznej ocenie dokument moskiewskiego Międzypaństwowego Komitetu Lotniczego.
W rozmowie z gazetą poseł Jerzy Polaczek, minister transportu w rządzie PiS, który blisko współpracował z Eugeniusza Wróblem, powiedział, że już wiadomość o zaginięciu inżyniera wzbudziła jego niepokój, a informacje o okolicznościach śmierci sugerujących udział w zdarzeniu jego syna, przyjmuje z niedowierzaniem.
Jak zaznacza, Eugeniusz Wróbel był osobą bardzo zaangażowaną, także w kwestie związane z katastrofą smoleńską. Polaczek konsultował z nim treść części interpelacji poselskich kierowanych w sprawie wyjaśnienia przyczyn katastrofy samolotu z prezydentem RP na pokładzie. Do zabójstwa inżyniera przyznał się jego syn Grzegorz, który jednak wczoraj w prokuraturze odwołał swoje wcześniejsze zeznania - odnotowuje "Nasz Dziennik" w swojej obszernej publikacji.