Zabiła swojego partnera na oczach dzieci, sąd ją uniewinnił. "Dałabym wszystko, by cofnąć czas"

Przez lata Jan S. znęcał się nad Małgorzatą Stryżyk. W czasie jednej z awantur mężczyzna zaczął ją dusić. Walcząc ze zbliżającą się utratą przytomności kobieta zdołała sięgnąć po leżący na stole nóż. Dźgnęła nim partnera. Trafiła prosto w serce. Mimo szybkiej pomocy mężczyzna zmarł. Sąd właśnie uniewinnił Małgorzatę Stryżyk, która zabiła swojego partnera na oczach malutkich dzieci. Wirtualnej Polsce udało się porozmawiać z kobietą.

Magda Mieśnik

12.10.2017 | aktual.: 15.10.2017 09:13

To był kolejny zwykły wieczór, 10 kwietnia 2016 r. W mieszkaniu w Witoszowie Górnym (woj. dolnośląskie) była 24-letnia Małgorzata Stryżyk, jej 31-letni partner Jan S. i matka oraz dwoje dzieci. Dwu i trzyletnie. Dorośli pili alkohol. Nagle wywiązała się awantura. Tak jak to bywało wiele razy wcześniej, mężczyzna zaczął wyzywać partnerkę. Ona zamachnęła się, by uderzyć go w twarz. – Złapał mnie za ręce i zaczął dusić. Już wcześniej tak zrobił, straciłam wówczas przytomność. Czułam, że zaczyna brakować mi powietrza. Nie wiem, jak to się stało, ale udało mi się chwycić nóż ze stołu i go dźgnąć – mówi ze łzami w oczach Małgorzata Stryżyk.

Wbiła w klatkę piersiową swojego partnera 13-centymetrowe ostrze. – Po chwili zauważyłam, że on krwawi. Próbowałam zatamować krew. Karetka już jechała, ale on umarł na moich rękach. Bardzo go kochałam i nadal kocham. Dałabym wszystko, żeby cofnąć czas – mówi kobieta.

Wszystko stało się na oczach dzieci. W czasie awantury miała niemal promil alkoholu we krwi, jej partner trzy promile. Małgorzata Stryżyk została aresztowana, ale po dwóch tygodniach sąd zwolnił ją do domu, przyznając, że działała w obronie koniecznej.

Mimo tego prokuratura skierowała do sądu akt oskarżenia z zarzutem zabójstwa, za co kobiecie groziło dożywocie. Sąd musiał ocenić, czy Małgorzata Stryżyk działała w obronie własnej, czy też chciała zabić partnera.

W czasie procesu wyszło na jaw, że kobieta przez niemal pięć lat była ofiarą przemocy domowej. Jan S. znęcał się nad nią psychicznie, maltretował ją i gwałcił. Zaczął ją bić, gdy pierwszy raz zaszła w ciążę. Kobieta kilka razy w czasie awantur wzywała policję. Rodziną opiekował się kurator rodzinny.

Sąd Okręgowy w Świdnicy właśnie uniewinnił Małgorzatę Stryżyk od zarzuty zabójstwa partnera. - Gdy usłyszałam wyrok uniewinniający, to poczułam radość i wielki smutek. Smutek, bo mężczyzna, którego kocham, nie żyje – przyznaje kobieta. Teraz czeka na uprawomocnienie się wyroku. Jeśli prokuratura nie wniesie apelacji, Małgorzata Stryżyk zamierza walczyć o odzyskanie dzieci, które są w rodzinie zastępczej u siostry nieżyjącego partnera kobiety. Jest po odwyku alkoholowym. Stara się o mieszkanie.

Zobacz także
Komentarze (238)