PolskaZabił trzech policjantów - broni się przed dożywociem

Zabił trzech policjantów - broni się przed dożywociem

Obrona odwołała się od wyroku dożywotniego
więzienia dla 30-letniego obecnie Damiana Ciołka, b. strażnika
więziennego z Sieradza, oskarżonego o zabójstwo trzech
policjantów, usiłowanie zabójstwa aresztanta oraz policyjnych
negocjatorów i antyterrorystów.

06.03.2009 | aktual.: 06.03.2009 11:59

Prokuratura i oskarżyciele posiłkowi nie odwołali się od wyroku. - W sprawie tylko obrońca złożył apelację. Pozostałe strony odstąpiły od niej. Myślę, że około 20 marca akta sprawy zostaną przesłane do Sądu Apelacyjnego w Łodzi - powiedział rzecznik Sądu Okręgowego w Sieradzu, Jacek Klęk.

Obrońca w apelacji wnosi o zmianę wyroku i przyjęcie, że w przypadku zabójstwa policjantów oskarżony działał "w zamiarze ewentualnym pozbawienia życia", czyli nie chciał nikogo zabić, a "jedynie przewidywał taką możliwość i się na to godził".

Obrona zarzuca też sądowi pierwszej instancji, że nie uwzględnił, iż oskarżony działał w warunkach ograniczonej poczytalności. Wnosi o zastosowanie nadzwyczajnego złagodzenia kary lub wymierzenia 25 lat pozbawienia wolności.

W listopadzie ub. roku Sąd Okręgowy w Sieradzu uznał Ciołka za winnego najcięższych przestępstw - zabicia policjantów i usiłowanie zabójstwa aresztanta i skazał go na karę dożywotniego więzienia.

W uzasadnieniu sąd podkreślił, że sprawa była szczególna, a sprawca oddał kilkadziesiąt strzałów w kierunku samochodu, w którym byli policjanci i aresztant. Wiedział, kto w nim siedzi. Sąd przyjął, że oskarżony działał z bezpośrednim zamiarem pozbawienia życia tylko tych osób, bo gdyby było inaczej, to wystrzeliłby pozostałe 30 naboi. Biegli psychiatrzy uznali, że w chwili kiedy strzelał oskarżony nie był w pełni poczytalny, ale później zdawał już sobie sprawę ze swojego czynu. Szukając przyczyn postępowania oskarżonego, sąd uznał, że było to "rozładowanie stresu na zewnątrz".

Sąd uznał, że strzelając do policjantów i aresztanta Ciołek działał "z bezpośrednim zamiarem zabójstwa" i chciał ich zabić. Podkreślił, że chociaż działanie w warunkach ograniczonej poczytalności jest okolicznością łagodzącą, to w tym przypadku przy wymierzeniu kary wzięto pod uwagę m.in. skutki zdarzenia i względy społeczne.

W swym ostatnim słowie Ciołek nie przyznał się do winy. Nie wiem co powiedzieć. Jestem chory. Przykro mi, że się tak stało" - mówił. Dodał, że nie przyznaje się do winy, "bo to nie jego wina".

Oskarżycielkami posiłkowymi w procesie były wdowy po zabitych policjantach.

Do tragedii doszło w marcu 2007 roku w sieradzkim Zakładzie Karnym, gdy trzech policjantów z łódzkiej komendy wojewódzkiej przyjechało zabrać aresztanta na przesłuchanie do prokuratury. Strażnik stojący na wieżyczce przy głównej bramie więzienia bez powodu ostrzelał pojazd z kałasznikowa.

W wyniku odniesionych ran na miejscu zginęli dwaj funkcjonariusze: 31-letni Bartłomiej Kulesza i 32-letni Andrzej Werstak. Ciężko ranny w klatkę piersiową i brzuch 40-letni Wiktor Będkowski w stanie krytycznym trafił do szpitala, gdzie mimo operacji zmarł. Aresztant ranny w brzuch, rękę i udo także trafił do szpitala.

Prokuratura Okręgowa w Ostrowie Wlkp. nadal prowadzi śledztwo w sprawie działań policji i funkcjonariuszy Służby Więziennej podczas akcji w ZK w Sieradzu. Ma ono wyjaśnić, czy funkcjonariusze prawidłowo wykonywali swoje obowiązki w trakcie zdarzenia w sieradzkim więzieniu.

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)