PolskaZabił swoją b. dziewczynę, bo nie chciała do niego wrócić

Zabił swoją b. dziewczynę, bo nie chciała do niego wrócić

25-letni Karol K. jest już ostatecznie
skazany na 25 lat więzienia za zabójstwo uczennicy Katolickiego
Liceum Ogólnokształcącego w Wieluniu (województwo łódzkie). Sąd Najwyższy
oddalił kasację w tej sprawie, jako bezzasadną.

21.04.2009 | aktual.: 21.04.2009 13:37

Do tragedii doszło 4 września 2006 roku po inauguracji roku szkolnego. W szkole pojawił się były chłopak Darii - Karol K., który chciał złożyć jej życzenia urodzinowe; dziewczyna kilka dni wcześniej skończyła 18 lat. Doszło między nimi do kłótni; nastolatka chciała zakończyć znajomość.

Gdy licealistka wychodziła z budynku, mężczyzna na schodach szkoły wyciągnął nóż i zadał jej trzy ciosy - dwa w plecy i jeden w serce. Mimo natychmiastowej pomocy, dziewczyna zmarła.

Po pewnym czasie chłopak zatelefonował na policję i powiedział, że to on "pobił dziewczynę". Został zatrzymany i trafił do aresztu. Od początku nie przyznawał się do zabójstwa. W śledztwie opowiadał o znajomości z Darią, utrzymywał, że uderzył dziewczynę, ale nie miał przy sobie żadnego narzędzia.

Proces miał charakter poszlakowy. Po zabójstwie nie znaleziono narzędzia zbrodni. Miesiąc po tragedii śledczym podrzucono nóż, na którym jednak nie było żadnych śladów. Według biegłego mogło to być narzędzie zbrodni. W procesie przesłuchano kilkudziesięciu świadków, m.in. kolegów zamordowanej; nikt jednak nie widział samego momentu zadawania ciosów.

Sąd pierwszej instancji w kwietniu 2007 r. skazał Karola K. na 25 lat więzienia. Uznał, że jego wina nie budzi wątpliwości, bowiem nie było nikogo innego, kto mógłby zadać śmiertelne ciosy. Świadkowie widzieli, że mężczyzna wychodził ze szkoły razem z Darią i był obok niej, dopóki nie upadła na schodach. Przed zbrodnią oskarżony miał też opowiadać znajomym, że ma zamiar zabić dziewczynę, która nie chce do niego wrócić.

Karę w kwietniu 2008 r. utrzymał w mocy Sąd Apelacyjny w Łodzi. Zdaniem SA, choć czyn oskarżonego był "okropny i okrutny", to sąd uznał, że 25 lat więzienia jest karą surową i współmierną do wszystkich okoliczności - obciążających i łagodzących. Sąd uznał wówczas także, że nie ma powodu, by oskarżonemu ograniczać możliwości ubiegania się o przedterminowe zwolnienie.

We wtorek Sąd Najwyższy oddalił kasację obrony jako oczywiście bezzasadną. - W ocenie sądu zarzuty autora kasacji nie mogły być uwzględnione - poinformował sędzia Przemysław Kalinowski.

Jak przypominał, postępowanie kasacyjne jest kontrolnym wobec odwoławczego - jego przedmiotem powinno być więc rozstrzygnięcie sądu drugiej instancji. Wskazywał również, że w przypadku kasacji konieczne jest wykazanie dwóch elementów - naruszenia prawa oraz tego, iż miało ono wpływ na treść rozstrzygnięcia. - Żadnego z tych warunków w kasacji nie spełniono - podkreślił sędzia.

Obrona podnosiła w kasacji m.in., że sąd nie uwzględnił wielu wniosków dowodowych - nie przesłuchano istotnych świadków, a części z nich nie skonfrontowano. Mecenas wskazywał także m.in., że w opiniach biegłych psychiatrów są rozbieżności. - Jest szereg wątpliwości, sprawa jest przykra i skomplikowana. Czy mimo to, oskarżony ma spędzić za kratami więcej lat, niż teraz ma? - pytał obrońca.

- Oskarżony ma spędzić w więzieniu tyle lat, na ile zasłużył, jego wina nie budzi żadnych wątpliwości, a sprawa nie jest skomplikowana - replikowała prokurator. Według prokuratury, "zalewanie" sądu wnioskami dowodowymi m.in. w zakresie przesłuchania kolejnych świadków zmierzało do przedłużenia postępowania, a rozbieżności opinii biegłych nie miały wpływu na kluczowe rozstrzygnięcie o jego poczytalności bądź niepoczytalności.

Tragedia w Wieluniu kilka lat temu wstrząsnęła szkołą i lokalną społecznością. Kilka dni po zabójstwie ulicami miasta przeszedł marsz, w którym uczestniczyło blisko 3 tys. osób.

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)