Zabił się, bo nie wytrzymał starcia z urzędnikami kontroli skarbowej
Jan Gródek to kolejna ofiara "przyjaznego" firmom państwa. Rolnik spod Jeleniej Góry popełnił samobójstwo doprowadzony do rozpaczy kontrolą fiskusa - pisze "Rzeczpospolita".
3 czerwca Gródek wsiadł do samochodu i rozpędzony wjechał do pobliskiego zalewu. Zostawił troje dzieci i żonę.
W pozostawionym liście pożegnalnym mężczyzna tłumaczył swoją desperacką decyzję. "Do mojej śmierci pośrednio przyczyniła się kontrola Urzędu Kontroli Skarbowej. (...) Naliczyła podatek dochodowy od gruntów w Mysłakowicach, które nabyłem w celu prowadzenia gospodarstwa rolnego, a nie w celach handlowych" - napisał.
Rolnik z Mysłakowic powiększał gospodarstwo rolne i obracał ziemią. Zaczynając od 15 ha udało mu się zwiększyć gospodarstwo do 80 ha.
Wszystko wskazuje na to, że rolnik padł ofiarą praktyki fiskusa, który doszukuje się obowiązku podatkowego przy obrocie ziemią. W obawie o niejasności związane z naliczaniem VAT pan Gródek wystąpił o interpretację do urzędu skarbowego. Ten potwierdził, że ziemia rolnicza pod cele rolnicze nie jest objęta VAT.
Fiskus nie odpuszczał. UKS wydał 5 decyzji wymiarowych: jedna dotyczy VAT, cztery PIT. Uznał, że sprzedaż ziemi była dokonywana na cele nierolnicze i naliczył zaległości - 700 tys. zł należności głównej i 500 tys. odsetek.
UKS wszczął kontrolę tuż przed 5-letnim okresem przedawnienia. - Od 2005 r. do US wpływały akty notarialne i przez lata nikt nie kwestionował żadnych spraw związanych z podatkami – napisał w liście pożegnalnym Gródek.
Patryk Gródek, syn zmarłego relacjonuje, że UKS wyczyścił konta jego ojca. Dodatkowo - zabezpieczył się także na siedmiu gruntach i kliku nieruchomościach. Mimo to sprawa błyskawicznie trafiła do komornika. - Zajęcie całej gotówki to był wyrok na gospodarstwo rolne przed okresem zbiorów – mówi Patryk.
Patryk przekonany, że to urzędnicy doprowadzili ojca do samobójstwa złożył doniesienie do prokuratury w Jeleniej Górze na działania UKS.