Zabił córkę, bo chciał zakończyć jej cierpienia po gwałcie
47-letni Brytyjczyk Gary Fisher oskarżony o zamordowanie swojej córki zeznał przed sądem, że zrobił to na jej własną prośbę. Jak wynika ze słów ojca, 17-latka chciała śmierci po tym, jak została zgwałcona - pisze "Daily Mail".
02.03.2010 13:06
Ciało 17-letniej Sashy Jones zostało znalezione w samochodzie w sierpniu 2009 roku. Zabójca zadał jej kilka ciosów nożem łowieckim.
O morderstwo oskarżony został ojciec nastolatki, 47-letni Gary Fisher. Fisher sam przyznał się bowiem do zabicia córki - zaraz po fakcie zadzwonił do krewnych, wyjawiając co zrobił.
- Zawarliśmy z Sashą "pakt samobójczy". Mówiła, że chce umrzeć po tym, jak została zgwałcona i chce, żebym jej w tym pomógł. Widziałem, że cierpi - mówił we wtorek przed sądem ojciec dziewczyny. Dodał, że wcześniej jego córka dwa razy próbowała się otruć, ale za każdym razem lekarze ją odratowywali.
Inaczej wyglądała sytuacja zdaniem prokuratora Chrisa Clee. Według niego, Gary Fisher przygotowywał się do morderstwa córki ponad dwa miesiące. - Ojciec wywiózł ją na pustkowie, wziął nóż, wysiadł z samochodu i podszedł do drzwi od strony pasażera. Dziewczyna była w szoku, próbowała uciec, ale nie udało jej się, bo była przypęta pasami. Broniła się - relacjonował prawnik.
- Mężczyzna zadał córce wiele ciosów. Gdy już było po wszystkim, przykrył jej ciało śpiworem i pozostawił w samochodzie. Potem zadzwonił do swojej siostry, aby opowiedzieć o morderstwie - dodał Clee. Według prokuratora nie było żadnego "paktu samobójczego" między ojcem a córką, a tłumaczenia Fishera to po prostu forma obrony.
Gary Fisher nie przyznaje się do popełnienia zaplanowanego morderstwa. Proces jest w toku.