Zabijają ludzi żeby ochronić zwierzęta. Nie żyje już 50 osób
Strażnicy parku narodowego Kaziranga w indyjskim Assamie mają prawo do zabijania kłusowników, którzy polują na nosorożce. Dzięki kontrowersyjnemu przyzwoleniu w 2015 roku zabito tam więcej ludzi niż chronionych zwierząt.
15.02.2017 | aktual.: 15.02.2017 14:01
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Prawo zostało wprowadzone po to, aby zapobiec nagminnym polowaniom. Azjaci wierzą, że rogi nosorożców mają magiczną moc i potrafią wyleczyć np. z nowotworów czy potencji. Jeden gram kości kosztuje 60 dolarów.
Park w Assamie jest jedną z głównych atrakcji regionu, która co roku przyciąga setki tysięcy turystów. Kilka lat temu władze kraju widząc częste doniesienia na temat polowań na nosorożce postanowiły wprowadzić całkowity zakaz wejścia na teren parku bez uzyskania wcześniejszej zgody. Każdy, kto złamie prawo musi dostosować się do poleceń strażników, w przeciwnym wypadku może zostać zastrzelony. Jak podaje BBC nocą strażnicy strzelają bez ostrzeżenia.
Cztery lata temu w ten sposób zginęło 5 osób, rok później 22. a w 2015 roku 23 osoby. Warto dodać, że w tym czasie zabito 17 nosorożców, czyli mniej niż ludzi.
Lokalna społeczność jest coraz bardziej zbulwersowana kontrowersyjnymi praktykami na terenie parku. Podobno już nie jeden raz doszło do zabicia przypadkowych osób, które wcale nie polowały na nosorożce.