Zabezpieczali czy kradli?
To być może największa taka kradzież w Polsce! Przez sześć dni hackerzy kopiowali tajną bazę danych miliona klientów poznańskiego serwisu internetowego Allegro! Ale być może - to wcale nie kradzież...
Według administratorów Allegro hackerzy włamali się na komputery serwisu czterdzieści razy, kopiując stamtąd dane klientów, korzystających z tej internetowej platformy sprzedaży. Udało im się, bo korzystali ze znakomitego sprzętu - serwerów prawniczej spółki Baker& McKenzie. I byłaby to największa tego typu kradzież w Polsce, tylko... nie do końca wiadomo czy rzeczywiście była to kradzież. Skopiowanie danych zlecił bowiem Mark Zalewski, Anglik polskiego pochodzenia, który według niego samego jest prezesem spółki QXL Poland - do której Allegro należy. Problem w tym, że od maja tego roku w poznańskiej prokuraturze toczy się postępowanie wyjaśniające czy Zalewski, twierdząc, że jest prezesem QXL, nie posłużył się... sfałszowanym dokumentem. Jeśli tak było naprawdę - doszło do kradzieży. Przed poznańskim sądem i w prokuraturach toczy się już jednak kilka spraw, które mają wyjaśnić kto naprawdę jest właścicielem Allegro.
To było zabezpieczenie?
- W kwietniu 2004 Mark Zalewski zlecił zabezpieczenie danych elektronicznych używanych przez QXL Poland do obsługi portalu allegro.pl - twierdzą przedstawiciele QXL Ricardo, do którego kiedyś QXL Poland należało. O to zresztą przed poznańskim sądem też toczy się spór - Anglicy twierdzą, że pozbyto się ich z polskiej spółki przez oszustwo. Ricardo weszło bowiem do firmy żeby ją doinwestować - i według jednej strony wycofało się kiedy długi sięgnęły astronomicznych kwot. Wkrótce jednak firma zaczęła przynosić zyski. Anglicy zaś twierdzą, że nie zamierzali wcale się wycofywać z Allegro, ale przedstawiono im do podpisania nie przetłumaczony dokument, który właśnie do tego doprowadził. Kiedy spór już trwał w najlepsze postanowili więc - jak tłumaczą - zabezpieczyć dane klientów i unikalne oprogramowanie Allegro. Zlecenie kopiowania wykonała wynajęta firma informatyczna, ale na komputerach Baker&McKenzie - firmy, który wówczas zajmowała się obsługą prawną QXL Ricardo.
Przedstawiciele QXL Ricardo informują:
- Decyzja została podjęta ze względu na realne ryzyko nielegalnego zbycia składników majątku spółki przez grupę osób, kierowaną przez Arjana B., bezprawnie wówczas zarządzającego spółką. Dane miały być sprzedane na rzecz podmiotu trzeciego bezpośrednio związanego z tą grupą. Byliśmy zmuszeni ratować aktywa firmy. Skopiowanie danych miało na celu zapewnienie legalnemu właścicielowi, spółce QXL Poland, odtworzenie zdolności operacyjnych portalu allegro.pl w przypadku jeżeli nielegalna sprzedaż doszłaby do skutku lub dane zostałyby fizycznie zniszczone przez wyżej wzmiankowaną grupę.
To była kradzież?
Według Grzegorza Brochockiego ze spółki Payback, związanej z Allegro, twierdzenia QXL Ricardo są nieprawdziwe, bo Mark Zalewski nie jest i nie był prezesem QXL Poland. Mało tego - nie miał praw dostępu do serwerów firmy, dlatego musiał skorzystać z pomocy internetowych włamywaczy. Cała baza została wykorzystana do reklamowania platformy Aukcje24, konkurentki Allegro.
QXL Poland ma na potwierdzenie listy osób, które otrzymały reklamy od Aukcji24, mimo że swoje adresy podały tylko Allegro. A to już jest przestępstwo... Tyle, że twórcy Aukcji24 twierdzą, że zniszczyli bazę danych, a listy trafiły do internautów dlatego, że zarejestrowali się również w innych serwisach QXL Ricardo lub znajdowali się na ,,listach mailingowych’’ które twórcy Aukcji kupili od innych firm.
Leszek Waligóra