Zabawa na grobach
- To ruiny kościoła i cmentarz dawnych bytowian, a nie plac zabaw dla dzieci! - grzmią mieszkańcy Bytowa. I mają się czym denerwować. Chodzi o otwarty właśnie plac Garncarski. Wyeksponowane są tu fundamenty kościoła św. Katarzyny, najstarszej świątyni w Bytowie i krypty grobowe. Jest też tablica upamiętniająca wszystkich mieszkańców Bytowa.
06.07.2005 | aktual.: 06.07.2005 08:44
Prace trwały kilka miesięcy i kosztowały ponad 800 tysięcy złotych. Tymczasem dla niektórych to kolejne miejsce do zabawy. Popołudniami plac wypełniają matki z dziećmi, a wieczorami młodzież. Małe dzieci biegają po całym placu - bawią się na grobach! Mamy nie reagują.
Na wspomnienie, że to przecież teren dawnego cmentarza i kościoła -wzruszają ramionami. - A kto o tym wie!? - stwierdziła jedna z pań. Nie pomogło nawet to, że o uszanowanie miejsca prosił już ksiądz podczas mszy. - To kościół i zarazem miejsce spoczynku dawnych mieszkańców miasta - mówił ks. Roman Spichalski, proboszcz parafii św. Katarzyny. - Wszyscy powinniśmy szanować to miejsce. To smutne, że niektórzy tego nie rozumieją. Nie można tego miejsca traktować jak plac zabaw. Będziemy apelować do mieszkańców podczas każdego nabożeństwa.
Władze miasta nie mają pomysłu jak zabezpieczyć plac Garncarski. - Jeżeli bawią się tym tylko dzieci, to sprawa ich mam - twierdzi Krzysztof Szymański, kierownik Wydziału Inwestycji Urzędu Miejskiego. - Jednak zdaję sobie sprawę, że mogą się tam zdarzać gorsze rzeczy (wieczorami zbiera się młodzież, a niektórzy sięgają po alkohol - dop. red.). Nie możemy jednak ogrodzić całego placu siatką. To musi być miejsce dostępne dla wszystkich, bo to jest atrakcja Bytowa.
Niebawem pojawią się tablice informacyjne. Poprosimy policję o częstsze kontrole. Jedyne co nam pozostaje to apelowanie do rozsądku ludzi. Może w końcu społeczeństwo nauczy się szanować wspólne dobro Same apele nie wystarczą. Wystarczy przejść się choćby w niedzielę po Bytowie. Ślady powrotu młodzieży z dyskotek są widoczne wszędzie. Na placu zabaw przy ulicy Bauera czarną farbą są już pomalowane ceglane murki, a pod zamkiem pracownicy nie nadążają naprawiać murków oporowych. Trudno przypuszczać, że inaczej będzie na placu Garncarskim.
Gabriela Gusztyn-Popławska