Za zasiłek przed sąd
Jeśli kłamiesz, aby dostać zasiłek z pomocy
społecznej - możesz trafić przed sąd. Poznański MOPR przyłapuje na
takich kłamstwach ponad 100 osób rocznie. Wszyscy muszą zwracać
pieniądze, częścią - zajmuje się prokuratura. Takie sprawy coraz
częściej kończą się wyrokami - przestrzega "Gazeta Poznańska".
07.11.2006 | aktual.: 07.11.2006 05:16
Kto nie ma środków do życia, może liczyć na dość szerokie wsparcie Ośrodka Pomocy Rodzinie. Większość z ponad 50 tysięcy podopiecznych MOPR to osoby naprawdę potrzebujące. Dla niektórych próba wyłudzenia świadczeń kończy się... wyrokiem w sądzie.
To sytuacje skrajne- mówi Lidia Leońska, rzecznik Miejskiego Ośrodka Pomocy Rodzinie. Część przypadków nienależnego pobierania świadczeń to próby wyłudzenia, część wynika z nieświadomości klientów. Ale nieznajomość prawa nie chroni przed konsekwencjami - dodaje.
Jeśli Ośrodek Pomocy Rodzinie dowie się, że klient otrzymywał pomoc, która się nie należała, może skierować sprawę do sądu o zwrot nienależnych świadczeń lub zawiadomić prokuraturę o podejrzeniu popełnienia przestępstwa. Nie decydujemy się na taki krok łatwo. Najpierw dokładnie sprawdzamy wszystkie aspekty sprawy. Sam donos nie wystarczy - twierdzi Leońska. Zwłaszcza, że za wyłudzenie zasiłku czy bonów na żywność mogą grozić wysokie kary.
Oszustwo jest zagrożone karą od 6 miesięcy do 8 lat pozbawienia wolności i karą grzywny- wyjaśnia prokurator Mirosław Adamski, rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Poznaniu. Jednak w takich sprawach prokuratorzy nie domagają się kary pozbawienia wolności, jedynie zwrotu pieniędzy, ewentualnie kary ograniczenia wolności, a więc prac społecznych - tłumaczy Adamski.
Nie brakuje "życzliwych", którzy poinformują MOPR o tym, że Kowalski dostał coś, co mu się nie należy. Nie wszyscy pod takimi informacjami się podpisują. Mimo to każdy taki sygnał sprawdzamy - twierdzi L. Leońska. Większość się nie potwierdza - dodaje.
Ale bywa i tak, że donos jest prawdziwy. Czasami, jak w przypadku rodziny z Winograd, pracownikom socjalnym pomaga przypadek. Dwoje bezrobotnych z dwójką dzieci korzystających ze wszystkich możliwych form pomocy społecznej kupiło działkę z domkiem letniskowym. Nikt by zapewne o tym nie wiedział, gdyby nie to, że pracownik socjalny, opiekujący się rodziną odwiedzał swoich krewnych, mieszkających po sąsiedzku. Gdy zainteresował się swoimi klientami, dowiedział się, że są posiadaczami nieruchomości.
Zanim podjęliśmy kroki prawne, sprawdziliśmy dokładnie w Wydziale Ksiąg Wieczystych. Okazało się, że w czasie, gdy finansowaliśmy im żywność i rachunki, kupili działkę- opowiada Leońska. Okazało się, że ojciec rodziny pracował, tyle, że w Niemczech - dodaje. (PAP)