Za taką odprawę odejdę od zaraz
PKN Orlen, największa pod względem
zatrudnienia firma paliwowa w tej części świata, postanowiła
odchudzić personel. Pracownikom, którzy sami zechcą odejść,
zaproponowała gigantyczne odprawy. Liczba chętnych przeszła jej
oczekiwania - pisze "Gazeta Wyborcza".
06.07.2005 06:59
W koncernie PKN Orlen pracuje około 14 tys. osób. To dwa razy więcej niż w innych podobnej wielkości spółkach paliwowych w naszym regionie. Firma, aby poprawić rentowność, postanowiła pozbyć się 320 pracowników, likwidując kilka tzw. regionalnych jednostek organizacyjnych. By rozstanie odbyło się pokojowo, pracowników do odejścia specjalnie zachęcono - każdy otrzymywał 50 tys. złotych odprawy plus 4 tys. zł za każdy przepracowany rok. Rekordziści mogli więc dostać nawet ponad 200 tys. zł.
Orlen na to stać - w ubiegłym roku zarobił najwięcej w historii, bo ponad 2 mld zł netto, a ten rok zapowiada się jeszcze lepiej. Pracownicy o odprawach byli informowani przez swoich przełożonych. Informacje pojawiły się także na tablicach ogłoszeń.
Zanim zarząd ogłosił swoją ofertę, przeciwko planowanym zwolnieniom ostro protestowały związki zawodowe. Powstał Międzyzwiązkowy Komitet Protestacyjny, który wszedł z zarządem w spór zbiorowy. Ryszard Karaszewski z płockiej "Solidarności" groził nawet strajkiem i wstrzymaniem pracy przez płocką rafinerię.
Oferta zarządu ich zaskoczyła. A kiedy dowiedzieli się, że chęć dobrowolnego odejścia z firmy zgłosiło aż 700 osób, stracili wszelkie argumenty, by sprzeciwiać się restrukturyzacji. - Wiemy, że wymuszano na pracownikach deklaracje odejścia. Stąd taki sukces - mógł już tylko twierdzić Zdzisław Kędzierski z Branżowego Związku Zawodowego podczas zgromadzenia akcjonariuszy tydzień temu.
Odejście zadeklarował co drugi pracownik z regionalnych oddziałów. Jak się dowiedziała "Gazeta Wyborcza" w Orlenie, pracę chcieli porzucić prawie wszyscy informatycy i wielu ekonomistów. (PAP)