Za strajkowanie zwolnienie bez wypowiedzenia
Zarząd PKS Kozienice zamierza zwolnić, bez
wypowiedzenia, 114 pracowników, którzy uczestniczą w
strajku okupacyjnym firmy. Protestują w obronie, zwolnionego z
pracy, szefa "Solidarności". Związkowcy uważają decyzję
kierownictwa za nieodpowiedzialną.
25.02.2004 | aktual.: 25.02.2004 16:26
_ "Wczoraj zawiadomiliśmy prokuraturę, że strajk jest nielegalny. Spór nie może być prowadzony w obronie jednego pracownika, od tego jest Sąd Pracy. Mówiliśmy o tym pracownikom i ostrzegaliśmy ich przed konsekwencjami prawnymi, jakie mogą ich spotkać, jeżeli będą uczestniczyli w strajku"_ - powiedział prezes zarządu PKS Kozienice, Tadeusz Kosior.
Zarząd przedsiębiorstwa powiadomił o zamiarze zwolnienia strajkujących dwie organizacje związkowe działające w PKS: NSZZ "Solidarność" oraz Zakładowej Organizacji Związkowej NSZZ Pracowników i czeka na ich opinię. Związkowcy mają na odpowiedź trzy dni.
Uczestniczący w proteście przewodniczący radomskiej "Solidarności", Zdzisław Maszkiewicz określił decyzję zarządu jako "nieodpowiedzialną". Poinformował, że związkowcy są otwarci na rozmowy, ale po cofnięciu wypowiedzenia szefowi "Solidarności" w PKS, Mirosławowi Posłowskiemu, oraz anulowaniu zamiaru zwolnienia strajkujących.
"W normalnych warunkach związki zawodowe powinny przedstawić pracodawcy opinię na temat zamiaru zwolnień. Tu sytuacja jest szczególna. Na czas trwania strajku związki zawiesiły działalność. Wszelkie decyzje podejmuje w imieniu strajkujących komitet strajkowy. Taki komitet tu działa i poinformowaliśmy o tym zarząd. On jednak tego nie respektuje i łamie prawo pracy oraz ustawę o związkach zawodowych" - powiedział Maszkiewicz.
Strajk w kozienickim PKS rozpoczął się we wtorek po godzinie 9.00. Załoga zaprotestowała przeciwko zwolnieniu z pracy szefa zakładowej "Solidarności", Mirosława Posłowskiego. Zwolnienie z trzymiesięcznym okresem wypowiedzenia umotywowano utratą zaufania do jego osoby. Zarzucono mu uszkodzenie tachografu w kierowanym przez niego autobusie, co powoduje fałszywy odczyt ilości faktycznie przejechanych kilometrów. Wykrycie uszkodzenia podczas kontroli policji lub inspekcji transportu drogowego groziłoby pracodawcy karą pieniężną.
Przewodniczący zakładowej "Solidarności" nie przyznaje się do zarzucanego mu czynu. Twierdzi, że tachograf sprawdzano podczas jego nieobecności. Uważa także, że to kara za jego działalność związkową i obronę pracowników.
Nie wszyscy pracownicy uczestniczą w strajku. Ci, którzy go nie poparli, przebywają w domach.
Komunikacja w regionie kozienickim jest sparaliżowana. Dziś strajkujący zorganizowali kursy tylko dla pracowników elektrowni "Kozienice". We wtorek zawieźli uczniów do szkół i odwieźli ich do domów. Od środy na podstawie umowy podpisanej między PKS a kozienickim Urzędem Miejskim zorganizowano dla uczniów podstawówek i gimnazjów komunikację zastępczą.(iza)