Za rok będziemy pływać w aquaparku i jeździć nową kolejką na Kasprowy Wierch
Po kilkunastu latach starań, zarówno w przypadku kolejki na Kasprowy Wierch, jak iaquaparku na Antałówce - jest nareszcie szansa, że za rok obydwie inwestycje zostaną zakończone. Pod koniec ubiegłego tygodnia Polskie Koleje Linowe, a także spółka "Polskie Tatry" zakończyły procedury przetargowe i podpisały umowy z wykonawcami: pierwsza - na opracowanie projektu i przebudowę 70-letniej kolejki na Kasprowy, druga - na budowę drugiego etapu miasteczka wodnego.
Nowa kolejka w grudniu - Przetarg wygrała firma "Garaventa" z Szwajcarii, należąca do Grupy Doppelmayer, która wykonała już dla nas Gąsienicową oraz Gubałówkę. To znany w świecie specjalista, jeśli chodzi o budowę kolei linowych wahadłowych - informuje Paweł Murzyn, dyrektor ds. technicznych Polskich Kolei Linowych. Firma jeszcze w tym roku ma zakończyć etap formalnoprawny: wykonanie i zatwierdzenie projektu technicznego, zgromadzenie wszystkich wymaganych przy takiej inwestycji pozwoleń, opracowań i dokumentów.
- Wykonawca rozpocznie przebudowę kolei na Kasprowy w maju przyszłego roku. Jej zakończenie ma nastąpić w grudniu 2006 r. Jest to dla nas termin wiążący - podkreśla dyrektor Murzyn. Aquapark w listopadzie Miesiąc wcześniej, bo w listopadzie przyszłego roku, upływa termin nałożony przez Brukselę spółce "Polskie Tatr y", która prowadzi budowę zakopiańskiego aquaparku. - Zakończyliśmy już negocjacje z firmami, które zgłosiły swoją ofertę. Podpisaliśmy umowę na realizację inwestycji z firmą "Mitex", tą samą, która prowadziła pierwszy etap budowy - mówi Edward Nadarkiewicz, prezes "Polskich Tatr".
- Prace powinniśmy rozpocząc w przyszłym tygodniu. Prezes podkreśla, że zakładany termin zakończenia budowy nie jest zagrożony i w sezonie zimowym 2006-7 zakopiańczycy oraz turyści będą mogli wykąpać się w basenach, również tych geotermalnych, i skorzystać z wielu atrakcji w tym największym w Polsce miasteczku wodnym, które stanowić będzie konkurencję nawet dla tych na Słowacji. - Skalkulujemy tak cenę, by Polakom nie opłacało się więcej jeździć do Orawic, czy Popradu - zapowiada prezes Nadarkiewicz. A co obydwie inwestycje oznaczają dla Zakopanego? Wszyscy mają nadzieję, że dodatkowe atrakcje spowodują napływ turystów, także tych z Zachodu, a co za tym idzie - napływ gotówki.
Halina Kraczyńska