Za młody klient

Uprzejmy nastolatek bez trudu kupuje papierosy i wódkę. Sprzedawca udaje, że nie zauważa młodego wieku klienta. Nie pozwól na to! Prawo zabrania sprzedawania używek nieletnim.

Za młody klient

04.11.2005 | aktual.: 29.11.2005 11:39

Uczniowie gimnazjum całkiem otwarcie przyznają, że nie mają problemu z dostępem do alkoholu: mogą go kupić w sklepie czy pubie, bez specjalnego problemu. Być może jest w tym element przechwałki (bo tak wypada), co zresztą świadczy o upowszechnieniu się mody na picie. A z modą wygrać trudno.

Ale haft!

Przekonali się o tym pomysłodawcy niedawnej kampanii antyalkoholowej, adresowanej właśnie do gimnazjalistów. Chcąc trafić do młodzieży, pracownicy Państwowej Agencji Rozwiązywania Problemów Alkoholowych (PARP) powierzyli wymyślanie haseł reklamowych... właśnie nastolatkom. Efekt był skandaliczny. Do gimnazjów w całym kraju trafił pakiet edukacyjny „Nie truj się”, zawierający komplet naklejek z wulgarnymi rysunkami i slangowymi hasłami. Na jednej gęba wymiotująca puszkami piwa i podpis „Ale haft”. Na drugiej hasło „Czubie, nie miej w czubie”, gdzie indziej butelka, obok ogromne g... i hasło „Nawaliłeś”, albo postać siusiająca na pety z adnotacją „Olej to”. Instrukcja zachęcała, by te etykiety „grzeczna” młodzież naklejała kolegom – amatorom „browarku”. Znamienne, że tylko małopolskie kuratorium zablokowało dystrybucję naklejek i wystosowało ostry protest do organizatorów akcji.

W podobny sposób miały działać telewizyjne spoty, oparte na najpopularniejszych powiedzonkach biesiadnych w rodzaju „rybka lubi pływać” czy „palenie wyszczupla”. Pod pierwszym hasłem oglądaliśmy w TVP topielca, pod drugim zdjęcie rentgenowskie chorych płuc. – Postanowiliśmy osłabić popularne wśród młodzieży hasła, które towarzyszą piciu i paleniu. Próbujemy w ten sposób je skompromitować, pokazać ich dwuznaczność – tłumaczył dziennikarzom Jerzy Mellibruda, szef PARP, inaugurując kampanię.

Słowa i czyny

Dwuznaczne okazały się efekty podjętych działań. Bez sensu wydano setki tysięcy złotych. Jak pokazują statystyki, kampanie antyalkoholowe nie przynoszą zamierzonego celu, same stają się raczej tematem żartów i kpin. Po prostu młodzież wyczuwa w nich fałsz. Dorośli uciekają się do zabawnych haseł, bo mają świadomość, że proste pouczanie brzmiałoby jeszcze fałszywiej. Zbyt duży jest bowiem rozziew między słowami a czynami. Z jednej strony ustanawiamy zakazy, z drugiej sami ich nie przestrzegamy, sprzedając nieletnim zarówno alkohol, jak i papierosy.

– Gdyby zapytać kogokolwiek ze sprzedawców, czy to robi, wszyscy zaprzeczą, ale badania wykazują, że aż 82 proc. sprzedałoby nieletnim papierosy bez wahania – mówi Grzegorz Kulaszyński, sprzedawca z warszawskiego Ursynowa. – Główna motywacja to chęć zysku, szczególnie w małych, osiedlowych sklepach – dodaje. Nie zgadza się z nim Krzysztof Wijańczyk, właściciel sklepu. – Moim zdaniem, to przede wszystkim kwestia nieumiejętności odmawiania, braku asertywności, często wzmocniona przez strach, gdy kupujący zachowują się agresywnie. Czasem jest to także zwyczajny ludzki wstyd przed zapytaniem o dowód. Młodzież patrzy na tę sprawę bardziej prostolinijnie. – Papierosy kupuje się bez problemu i nie trzeba do tego żadnych agresywnych zachowań. Przeciwnie, wystarczy być grzecznym. A jeśli się bardzo młodo wygląda, trzeba powiedzieć, że to „dla taty”. Zawsze działa – wyznaje Paweł, gimnazjalista z Krakowa. – Poza tym sprzedawca wie, że jeśli odmówi, to pójdę do sklepu obok, a tam dostanę bez problemu.

Atrybut „dobrej zabawy”

Martwimy się o coraz łatwiejszy dostęp do narkotyków, ale to napoje alkoholowe są najpopularniejszą i najłatwiej osiągalną substancją psychoaktywną wśród młodzieży w Polsce. Próby picia alkoholu ma za sobą ponad 90 proc. gimnazjalistów. Dzieje się tak, bo wciąż pokutuje przekonanie, że alkohol – w odróżnieniu od narkotyków – jest naturalnym elementem naszej obyczajowości.

Fakt, że piwo jest najtańsze i najłatwiej dostępne, nie wyjaśnia takiej, a nie innej struktury spożycia. Picie piwa stało się bowiem trwałym elementem obyczaju, jest modne. Młodzież spotyka się dziś głównie w pubach, a tam – oprócz słuchania muzyki – właśnie szklanka piwa stała się obowiązkowym atrybutem „dobrej zabawy”. I to bez względu na wiek i płeć.

Ogromną rolę w rozpropagowaniu takiego obyczaju odegrały wielkie kampanie reklamowe browarów. W tym przypadku tradycyjna, informacyjna funkcja reklamy została zastąpiona przez promowanie pewnego stylu życia. To dzięki efektownym telewizyjnym spotom alkohol kojarzy się młodzieży z radością, dobrym towarzystwem i (co ciekawe) tężyzną fizyczną. Jak pokazują światowe statystyki, zwiększenie o 5 minut dziennie reklamy alkoholu w telewizji powoduje, że młody konsument codziennie wypija o 5 g czystego alkoholu więcej.

Restrykcyjność ma sens

Najbardziej niepokojącym wnioskiem z regularnie prowadzonych badań jest coraz wcześniejsza inicjacja alkoholowa. Nie ma wątpliwości, że dzieci zapoznają się ze smakiem zakazanego owocu w płynie znacznie szybciej niż ich starsi o kilka lat koledzy, i to najczęściej w domu. Z argumentacji i wyjaśnień udzielanych socjologom wynika, że rodzice wolą, by dziecko spróbowało piwa lub wina (rzadziej wódki) pod okiem taty czy mamy. Aż 75 proc. trzynastolatków (!) przyznało, iż ich pierwszy kontakt z alkoholem miał miejsce podczas uroczystości rodzinnej.

– To olbrzymi błąd. Restrykcyjność nie zawsze przynosiła efekty, ale w tym przypadku miała sens – ubolewa pracujący na co dzień z młodzieżą ks. Andrzej Augustyński, prezes Stowarzyszenia „U Siemachy”. Jego zdaniem, zagrożenie wynikające z upowszechniania się domowej inicjacji alkoholowej wciąż nie jest dostrzegane i nie wyciąga się zeń odpowiednich wniosków. Podobnie jak z faktu gwałtownej „używkowej emancypacji” dziewcząt, jaka dokonała się dosłownie w ciągu kilku ostatnich lat. Opublikowany we wrześniu raport „Diagnoza społeczna 2005” pokazuje, że niedawna jeszcze przepaść w „złym zachowaniu” między chłopcami i dziewczętami na progu dorosłości w dzisiejszym pokoleniu 16–18-latków niemal zupełnie zniknęła. Dokonała się równość płci: dziewczęta nie ustępują chłopcom w piciu alkoholu, zaś palące dziewczęta z tego pokolenia wypalają o 4 papierosy dziennie więcej niż ich obecnie 20-letnie koleżanki dwa lata temu.

Tajemniczy klient

Jeszcze do niedawna mogliśmy się zastanawiać, kto ma rację i jaka jest prawdziwa skala problemu. Teraz nie, a to dzięki metodzie badawczej znanej pod nazwą „Tajemniczy klient”. Specjalnie dobrani ankieterzy (wyglądający bardzo młodo) nie pytali już sprzedawców, lecz po prostu prosili o piwo lub papierosy, po czym pod jakimś pretekstem odstępowali od kupna. Ten prosty test pokazał, że młodzież mówi prawdę. Z odmową sprzedaży alkoholu ze względu na młody wiek zetknęło się zaledwie 10 proc. ankieterów. Niewiele lepiej było z papierosami.

Ten wynik jest porażający, biorąc pod uwagę zarówno stronę moralną, jak i prawną. Od 1996 r. prawo jednoznacznie zabrania sprzedaży alkoholu i wyrobów tytoniowych osobom poniżej 18. roku życia. Od stycznia 2004 r. jednoznacznie uprawnia sprzedawców do żądania dokumentu potwierdzającego wiek „w przypadku wątpliwości co do pełnoletności kupującego”. Sprzedawca nieprzestrzegający tego przepisu może zapłacić grzywnę, nawet do 5000 zł, a właściciel pubu, sprzedający piwo nieletnim – stracić koncesję na sprzedaż alkoholu. To tylko teoria, bo nie słychać o karach finansowych ani odebranych koncesjach. – Dlatego potrzebna jest obywatelska akcja natychmiastowego zgłaszania do odpowiednich organów każdego faktu łamania prawa. Potrzeba kilku spektakularnych kar za sprzedawanie piwa nieletnim, by zmienić nastawienie ludzi – uważa Małgorzata Miarczyńska z Krakowskiego Centrum Terapii Uzależnień. – My wszyscy musimy coś w tej sprawie robić, musimy wpływać na zachowanie innych dorosłych. Przecież jak się prawa nie
przestrzega, to tak jakby go nie było – uważa z kolei Wiesław Kołak, prezes Zarządu Głównego Towarzystwa Przyjaciół Dzieci.

Nie bądź bierny. Reaguj!

Spektakularne badania przeprowadzone wiosną tego roku na szczęście zaowocowały dwoma zupełnie nowymi kampaniami społecznymi. Tym razem nie uciekano się do dowcipów, raczej do sumień i poczucia odpowiedzialności zarówno sprzedawców, jak i klientów. Pierwsza była akcja dotycząca alkoholu: „Nieletnim wstęp wzbroniony”. Jej trwałym efektem jest „Linia Nieobojętnych” – numer telefonu, pod który można zgłaszać przypadki łamania prawa. Po alkoholu przyszła pora na papierosy: koalicja „Stop18”, wymyślona przez producentów i dystrybutorów wyrobów tytoniowych, zorganizowała Dni Odpowiedzialnej Sprzedaży. Młodzi wolontariusze, strażnicy miejscy oraz policjanci roznosili materiały informacyjne do kiosków, a około 300 sprzedawców wzięło udział w szkoleniach „Jak sobie radzić z trudnym klientem”. Polskie miasta zaklejono plakatami: „Reaguj, gdy nieletni chce kupić papierosy!”. Pierwsze reakcje wskazują, że większe zaangażowanie lokalnych władz w kampanie informacyjne i egzekwowanie prawa może mieć pozytywny wpływ na
przestrzeganie zakazu sprzedaży wyrobów tytoniowych nieletnim. Na przykład na warszawskim Ursynowie po Dniu Odpowiedzialnej Sprzedaży i kampanii społecznej liczba sprzedawców, którzy odmówili sprzedaży papierosów młodym ludziom bez dokumentu potwierdzającego wiek, wzrosła z 3,7 proc. do 18,2 proc. Równie zachęcający trend został odnotowany wśród sprzedawców w Białymstoku, gdzie przestrzeganie zakazu zwiększyło się z 5,5 do 21,8 proc.

Pokaż dowód

Tegoroczne akcje są przykładem przeszczepiania na polski grunt doświadczeń z innych krajów. Problemy z przestrzeganiem prawa mają wszyscy, nie jesteśmy tu wyjątkiem, choć bardzo wiele zależy od lokalnej kultury i tradycji. Zależy od nich na przykład granica wieku uprawniająca do zakupu alkoholu, nie wszędzie wynosząca 18 lat (patrz ramka). Nie należy jednak mylić różnic kulturowych w dostępie do używek z łamaniem prawa. W bardzo liberalnej Skandynawii czy konserwatywnych USA z równą energią państwo stara się chronić nieletnich przed alkoholem i papierosami.

Podczas Dni Odpowiedzialnej Sprzedaży w wielu młodzieżowych ośrodkach dyskutowano zwłaszcza o szwedzkich pomysłach. Tam społeczna kampania adresowana jest głównie do klientów, i to tych, którzy właśnie ukończyli 18 lat, by sami, bez zaproszenia, legitymowali się w punktach sprzedaży.

– To bardzo dobry pomysł. Młodzież chyba pierwszy raz zaczęła inaczej patrzeć na ten problem, poczuła się współodpowiedzialna za przestrzeganie prawa – zauważa Irena Kruczek z krakowskiego Stowarzyszenia „U Siemachy”. Jej zdaniem, przełamanie obecnej dramatycznej sytuacji na rynku sprzedaży używek jest możliwe tylko wtedy, gdy wszyscy poczują tę odpowiedzialność: zarówno sprzedawcy, jak i kupujący oraz postronni klienci. Od ich zachowania zależy też bardzo wiele. Nie bądźmy obojętni!

Piotr Legutko

W tekście wykorzystano materiały informacyjne ogólnopolskich kampanii „Nieletnim wstęp wzbroniony” i „Dni Odpowiedzialnej Sprzedaży” oraz wyniki badań przeprowadzonych w Krakowie przez Centrum Monitorowania Jakości w Ochronie Zdrowia

PRAWO się nie liczy

77% sprzedawców sprzedało alkohol osobie wyglądającej na nieletnią
Tylko co czwarty sprzedawca poprosił o okazanie dowodu tożsamości
44 na 1053 świadków sprzedaży zareagowało na sprzedaż alkoholu osobie wyglądającej na nieletnią
Mimo protestu świadków 62% sprzedawców kontynuowało sprzedaż alkoholu
W punktach, w których audytorzy podjęli interwencję, sprzedano alkohol co drugiemu nieletniemu. Kasi sprzedali piwo

Kasia za niespełna miesiąc kończy 18 lat. Jest harcerką i wygląda jak zwykła nastolatka. Wskazała nam sklepy, w których bez okazywania dowodu każdy może kupić piwo albo papierosy. W nich zaopatrują się wszyscy jej znajomi z osiedla. Sprawdziliśmy trzy. W dwóch niewielkich sklepach osiedlowych bez problemu nastolatce udało się kupić piwo. W takich sklepach pracownik jest jednocześnie właścicielem. Zależy mu na kliencie. Na Kasi też, dlatego dopytywał o markę i opakowanie. W kolejnym typowo monopolowym sklepie po drugiej stronie ulicy młody człowiek stojący za ladą również nie poprosił o okazanie dowodu. Zrobiły to tylko ekspedientki w dużym supersamie na sąsiednim osiedlu. Stoisko z alkoholami oddzielone jest tu od innych działów, a w widocznym miejscu wisi tabliczka informująca o zakazie sprzedaży alkoholu i papierosów nieletnim.

– To nas nic nie kosztuje – mówiły pracownice. – Nawet jeśli ktoś jest pełnoletni, ale mamy co do tego wątpliwości, prosimy o dowód. Jeśli klient nie ma dokumentu przy sobie, niestety, nie zrobi u nas zakupów. Sklep może stracić koncesję, a my pracę, gdyby informacja o sprzedaży alkoholu nieletniemu dotarła do odpowiednich władz. Na niedozwolone dla nieletnich zakupy nie ma szans również w sklepach na lubelskiej Starówce. Ale i z tym uczniowie pobliskich szkół potrafią sobie poradzić, bo o pomoc zawsze można poprosić starszego kolegę albo wybrać się do małych sklepików w okolice dworca PKS.

Zadzwoń na policję!

lek. med. Halina Kańtoch, alergolog pediatra

– Pytam dziecko: czy rodzice palą przy tobie papierosy? Spuszcza wzrok. Nie potrafi skłamać. A wysyłają cię po papierosy do sklepu? Na twarzy rodzica oburzenie. A dziecko cichutko odpowiada: tak. Wyciągam wtedy kartkę z telefonem na policję, do straży pożarnej lub pogotowia. – Dzwoń – mówię – bo twoi rodzice popełniają przestępstwo! Pytam rodziców, dlaczego palą przy dziecku? W najlepszym wypadku odpowiadają: to nie pani sprawa. Załamuję ręce, kiedy słyszę: nie wiedzieliśmy, że to szkodzi.

Jeżeli dziecko samo się skarży na domowych palaczy, proponuję specjalne zastrzyki dla rodziców. Wywołuje to na twarzy dziecka uśmiech i satysfakcję.

Wysyłanie dziecka do sklepu po papierosy to nadużycie władzy rodzicielskiej, wykorzystywanie emocjonalne! Przełamuje się jego naturalne psychologiczne opory. To prowadzi do współuzależnienia. Dziecko wykonując polecenie matki lub ojca, oczekuje pochwały i podświadomie akceptuje fakt palenia papierosów przez rodziców. Później nie ma oporów w sięgnięciu po pierwszego papierosa.

Linia Nieobojętnych 0801 188 288 przyjmuje zgłoszenia osób, którym nie jest obojętne, czy niepełnoletnim sprzedawany jest alkohol. Każde zgłoszenie na linię jest przekazywane do pełnomocników Państwowej Agencji Rozwiązywania Problemów Alkoholowych w gminach. Pełnomocnicy tworzą zespoły kontrolne, których zadaniem jest weryfikacja otrzymanego zgłoszenia przez wizytę w danym sklepie i dokonanie próby zakupu kontrolowanego. Kontrole prowadzone są przez przeszkolone zespoły z udziałem osób wyglądających na niepełnoletnie, choć w rzeczywistości mających ponad 18 lat. W wypadkach próby naruszenia prawa, sklepy otrzymują specjalnie przygotowane w ramach kampanii żółte kartki ostrzegawcze. W sytuacji odmowy sprzedaży lub żądania dokumentu potwierdzającego pełnoletność klienta placówki handlowe otrzymają certyfikaty rzetelnego sprzedawcy.

Źródło artykułu:Gość Niedzielny
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)