PolskaZa masakrę na Wybrzeżu odpowiada Korczyński?

Za masakrę na Wybrzeżu odpowiada Korczyński?

Były wysoki oficer Sztabu Generalnego, gen. Zbigniew Jurewicz, który zeznawał w czwartek na procesie Wojciecha Jaruzelskiego i innych oskarżonych o sprawstwo kierownicze masakry robotników na Wybrzeżu w grudniu 1970 r., ocenił, że decydujący wpływ na te wydarzenia miał gen. Grzegorz Korczyński - zaufana osoba Władysława Gomułki, a nie Jaruzelski.

Po rozpoczęciu wydarzeń na Wybrzeżu, do Gdańska udał się gen. Korczyński - zaufany wysłannik Gomułki, który przejął dowodzenie tzw. lokalnym sztabem. Później na Wybrzeże udał się też szef Sztabu Generalnego, gen. Bolesław Chocha. Jaruzelski był wtedy ministrem obrony. O decydującej roli nieżyjącego już Korczyńskiego mówił też w swoich wyjaśnieniach sam Jaruzelski, twierdząc przy tym, że Korczyński "minimalizował jego rolę" w całej sprawie.

81-letni dziś Jurewicz od 1968 r. był - w randze generała brygady - szefem Zarządu Operacyjnego w Sztabie Generalnym. W czwartek składał zeznania przed Warszawskim Sądem Okręgowym. Powiedział m.in., że towarzyszył Jaruzelskiemu w Komitecie Centralnym PZPR, gdy minister obrony został tam wezwany, jednak w samym spotkaniu kierownictwa partii nie uczestniczył.

_ "Pamiętam, że jak weszliśmy do windy w KC, szatniarka zwróciła się do pana generała: rzadko widzimy u nas towarzysza ministra. Generał jej odpowiedział: miejsce żołnierza jest na poligonie, a nie w komitecie"_ - mówił świadek.

Jurewicz opowiedział też o tym, jak wyznaczono go do towarzyszenia radzieckiej delegacji wojskowej, która przebywała wówczas z wizytą w polskim Sztabie Generalnym. Byli razem wieczorem w teatrze, na balecie "Spartakus". "Oni byli bardzo zaniepokojeni tym, co się u nas dzieje na Wybrzeżu. Pytali mnie o co tam chodzi. Ja właściwie niewiele o tym wiedziałem, ale powiedziałem im, że wszystko jest w porządku i nic złego się tam nie dzieje" - powiedział Jurewicz.

W swoich zeznaniach składanych przed prokuratorem wojskowym Jurewicz podawał też, że "w Sztabie Generalnym mówiono, że gen. Chocha pojechał do Gdańska jako swoista przeciwwaga dla gen. Korczyńskiego", który był na miejscu "oficjalnie wyznaczony przez władze". Mówił też, że "nie wie, w jakim stopniu gen. Jaruzelski pełniąc obowiązki szefa MON był związany decyzjami politycznymi".

Gdy sędzia Piotr Wachowicz odczytał świadkowi jego zeznania, Jurewicz oświadczył, że "na pewno tego nie powiedział". "To skąd się to wzięło w podpisanym przez pana protokole przesłuchania świadka" - pytał sędzia. "Nie wiem, może zostałem źle zrozumiany przez prokuratora i przegapiłem to, gdy czytałem zeznania przed podpisaniem" - odpowiedział Jurewicz. "Ale przecież coś musiał pan powiedzieć, żeby być zrozumianym tak czy inaczej. To co pan powiedział?" - dociekał sąd. "Nie pamiętam już dzisiaj, ale na pewno nie powiedziałem tego" - odparł podsądny. "To jaką pan ma pamięć? Pamięta pan, że tego pan nie powiedział, a nie pamięta co powiedział naprawdę? Dziwne" - skomentował to sędzia Wachowicz.

Jurewicz zeznał , że był przedstawicielem SG w powołanym z powodu tych wydarzeń komitecie. Członkiem tego ciała był również płk Czesław Kiszczak, późniejszy szef MSW.

Według oficjalnych danych, w grudniu 1970 r., podczas tłumienia przez milicję i wojsko robotniczych protestów przeciw drastycznym podwyżkom cen, zginęły 44 osoby. W PRL nikogo nie pociągnięto za to do odpowiedzialności.

Dziś oskarżeni o "sprawstwo kierownicze" masakry robotników Wybrzeża są: b. wicepremier Stanisław Kociołek, b. szef MON gen. Wojciech Jaruzelski, jego zastępca gen. Tadeusz Tuczapski oraz byli dowódcy wojskowi różnych szczebli: Stanisław Kruczek, Mirosław Wiekiera, Wiesław Gop i Bolesław Fałdasz. Wszystkim grozi dożywocie. Odpowiadają z wolnej stopy. Żaden nie przyznaje się do zarzucanych czynów. (iza)

Źródło artykułu:PAP

Wybrane dla Ciebie

Komentarze (0)