Za mało polskich lobbystów w Brukseli
W Brukseli brakuje polskich lobbystów. Jest
ich tylko kilkudziesięciu, dlatego nasz udział w procesie
decyzyjnym Unii Europejskiej jest skromny i niewystarczający -
twierdzi "Gazeta Prawna".
Przy samym parlamencie europejskim, gdzie akredytowanych jest ponad 5 tys. przedstawicieli grup interesów, reprezentacja Polaków to nieco ponad 20 osób. Co istotne, wśród nich dominują przedstawiciele samorządu terytorialnego, a nie jak mogłoby się wydawać, osoby reprezentujące grupy producentów.
Poza reprezentacjami władz samorządowych stałych przedstawicielstw poszczególnych organizacji jest jak na lekarstwo. W Brukseli obecne są głównie federacje branżowe firm albo ogromne koncerny, które mają różnorodne interesy i działalność lobbingowa jest dla nich ekonomicznie opłacalna.
Zjawisko mizernej obecności Polaków w miejscach, gdzie zapada większość najważniejszych dla krajowych organizacji decyzji, stara się wyjaśnić Marek Goliszewski, prezes Business Centre Club. - Polskie firmy są jak bokser wagi lekkiej przeciwko bokserowi wagi ciężkiej - mówi. Pozostaje on jednak optymistą. - Ale to Dawid pokonał Goliata, więc zaradność polskich firm powinna przynieść rezultaty - dodaje. (PAP)