Za mało miejsca na "aferę ratuszową"
Zaplanowana na wtorek przed opolskim Sądem
Okręgowym rozprawa dotycząca "afery ratuszowej" nie odbyła się.
Powodem stała się konieczność przeprowadzenia w sali, gdzie miało
odbyć się posiedzenie sądu, rozprawy w innej sprawie.
13.09.2005 | aktual.: 13.09.2005 14:43
Opolski sąd okręgowy na razie dysponuje tylko jedną salą, w której mogą odbywać się rozprawy w procesach z dużą liczbą uczestników. W "aferze ratuszowej", w której zarzuty korupcji postawiono m.in. byłym prominentnym przedstawicielom miejskiego samorządu, na ławie oskarżonych zasiada 14 osób. "W tej sprawie nie ma już osób aresztowanych, dlatego łatwiej było przesunąć ten termin, niż rozprawę, w której oskarżeni są dowożeni z aresztu" - powiedział sędzia Andrzej Głowacz.
Wyjaśnił, że sędzia, z którą dzieli salę zaplanowała na wtorek posiedzenie w sprawie, w której jest pięciu tymczasowo aresztowanych. W związku z tym, żeby nie powodować trudności, zdecydowałem o przesunięciu terminu w aferze ratuszowej na 21 września - dodał.
We wtorek przed sądem mieli pojawić się pierwsi świadkowie. Do tej pory sąd wysłuchał wyjaśnień wszystkich oskarżonych, w sprawie zapadł także jeden wyrok bez przeprowadzania postępowania sądowego. B. wiceprezydent i późniejsza marszałek województwa, Ewa Olszewska została skazania na 2 lata więzienia w zawieszeniu na 5 lat, 108 tys. zł grzywny, zwrot 5 tys. zł z tytułu wyrównania strat powstałych w wyniku jej działalności oraz 7-letni zakaz zajmowania stanowisk związanych z administracją publiczną.
Wśród oskarżonych o korupcję są też inni byli prominentni przedstawiciele miejskiego samorządu. Największe łapówki - zdaniem prokuratury po ponad 500 tys. zł - mieli przyjąć b. prezydent, i późniejszy wojewoda opolski Leszek Pogan, oraz b. przewodniczący Rady Miasta, Stanisław Dolata. Obaj nie przyznali się do zarzucanych im czynów.
Podczas poprzedniej rozprawy sąd nie uwzględnił wniosków o dobrowolne poddanie się karze, jakie w imieniu swych klientów - przedsiębiorców oskarżonych o wręczanie łapówek złożyli ich adwokaci. Podstawą pozytywnego rozpatrzenia wniosku o dobrowolne poddanie się karze jest przeświadczenie, że okoliczności sprawy nie budzą wątpliwości. W tym przypadku tak nie jest - mówił uzasadniając decyzję sędzia Głowacz. Zdaniem sadu, w sprawie są niejasności i wątpliwości, które wymagają rzetelnego wyjaśnienia podczas procesu.