"Za lincz we Włodowie moralna odpowiedzialność policji"
Moralna odpowiedzialność za samosąd
dokonany przez mieszkańców Włodowa na dręczącym ich kryminaliście
spoczywa na policji, która odmawiała interwencji - ocenił karnista prof. Piotr Kruszyński z UW. Wyrok sądu, który
oskarżonym wymierzył kary w zawieszeniu za śmiertelne pobicie, a
nie za zabójstwo - jak chciała prokuratura - Kruszyński ocenił
jako trafny.
23.10.2007 | aktual.: 23.10.2007 14:31
Co ci ludzie mieli zrobić? Po wsi biega bandyta z siekierą, oni dzwonią na policję, a tam odpowiadają: "mamy was gdzieś". Naturalnie, nie pochwalam przestępstwa, bo to było przestępstwo. Ale dokonane w akcie rozpaczy i desperacji - mówił prof. Kruszyński.
Jego zdaniem, policjanci, którzy odmówili interwencji we Włodowie, ponoszą moralną odpowiedzialność za ten mord, ponieważ byli wezwani, a w sposób bezczelny i przestępczy nie reagowali.
Funkcjonariusze z posterunku w Dobrym Mieście, których wezwano na interwencję do Włodowa, nie służą już w policji. Już wcześniej jeden z nich odszedł na emeryturę, a pozostali zostali zwolnieni dyscyplinarnie po wyroku sądu skazującym ich za niepodjęcie interwencji.
Pytany przez, czy taki wyrok nie oznacza przyzwolenia na samosądy, Kruszyński nie zgodził się z tą opinią. Jego zdaniem mieszkańcy Włodowa musieli być skazani, ale łagodnie i symbolicznie.
Oczywiście, możemy sobie wyobrażać modelową sytuację, że mieszkańcy wsi dokonują tzw. obywatelskiego zatrzymania i pozbawiają wolności agresora, a potem przyjeżdża policja, w której ręce się go przekazuje. To piękna, ale i naiwna teoria, bo jak zatrzymać człowieka szalejącego z maczetą? - pytał karnista.
60-letni recydywista Józef C. zginął 1 lipca 2005 r. Według mieszkańców Włodowa C. biegał po wsi z maczetą i zagrażał ich bezpieczeństwu. Alarmowana przez nich policja nie wysłała do Włodowa radiowozu.
We wtorek olsztyński sąd okręgowy skazał trzech głównych oskarżonych w tej sprawie Tomasza, Krzysztofa i Mirosława W. na dwa lata w zawieszeniu na trzy lata. Wcześniej zmienił kwalifikację zarzucanego im czynu z zabójstwa na pobicie ze skutkiem śmiertelnym. Rafał W., odpowiadający za pobicie z użyciem niebezpiecznego narzędzia został skazany na rok w zawieszeniu na trzy lata, a Stanisław M. i Wiesław K. - oskarżeni za zbezczeszczenie zwłok - na sześć miesięcy w zawieszeniu na trzy lata.
W uzasadnieniu wyroku sąd wytknął prokuraturze liczne błędy w śledztwie, m.in. że na miejscu zdarzenia nie było lekarza sądowego; nie odnaleziono wszystkich przedmiotów użytych przez sprawców, nie działał aparat fotograficzny i dlatego nie ma m.in. zdjęcia miejsca odnalezienia zwłok, co pozbawiło sąd materiału dowodowego do oceny, czy mamy do czynienia z zabójstwem, czy ze śmiertelnym pobiciem.