PolskaZa kratki po znajomości

Za kratki po znajomości

"Za chwilę trzeba będzie mieć znajomości, żeby poza kolejnością dostać się do celi" – mówi Włodzimierz Kosterkiewicz, szefujący służbie więziennej z 15. wielkopolskich i lubuskich zakładów karnych i aresztów.

14.07.2003 10:11

Czeka w nich na odbycie kary 2800 osób. W całym kraju takich oczekujących jest 28 tys. Nie ma dla nich miejsca w przepełnionych zakładach karnych.

"Nikt nie chce iść siedzieć, ale kiedy i tak go to nie ominie, oczekiwanie nie przynosi niczego dobrego" – mówi Włodzimierz Kosterkierwicz. "Nie biegnie przedawnienie, człowiek później uzyska zatarcie skazania. Dodatkowo ma problem ze znalezieniem pracy. Kto przyjmie czekającego na odbycie kary?"

Ludzie jak śledzie

Europejski Komitet ds. Zapobiegania Torturom i Nieludzkiemu lub Poniżającemu Traktowaniu i Karaniu skrytykował obowiązującą w Polsce normę 3 m. kw. na osadzonego. Winny być przynajmniej 4 metry. Tymczasem w najbardziej zatłoczonym poznańskim areszcie na Młyńskiej (przeludnienie na poziomie 150 proc.) bywa, że metraż na aresztanta nie przekracza 2 m.

"W celach rośnie ilość konfliktów i agresja" – mówi Krzysztof Kościelski, rzecznik prasowy Okręgowego Inspektoratu Służby Służby Więziennej w Poznaniu.

"Powoduje to także wydłużenie kolejki do widzeń z rodziną, adwokatem i prokuratorem. Przeludnienie jest główną przyczyną niewydolności finansowej polskiego więziennictwa. Nam pieniędzy zabraknie na przełomie września i października" – dodaje Włodzimierz Kosterkiewicz. – "W ubiegłym roku przez poznański areszt przewinęło się 38 tys. ludzi. Wszystkich muszę zbadać, karmić, ubrać, leczyć".

Rodzina i praca

Trudno mówić o skutecznej resocjalizacji w zatłoczonych klitkach, nadzorowanych przez przepracowanych funkcjonariuszy służby więziennej. Na cele przerobiono już świetlice i inne pomieszczenia. Na nowe etaty nie ma pieniędzy.

– Staramy się pomóc osadzonym, ułatwiając im kontakt z rodziną oraz pracę – mówi Włodzimierz Kosterkiewicz. Odbywający karę w wielkopolskich więzieniach mają największe szanse na znalezienie pracy. Współczynnik zatrudnienia osadzonych jest najwyższy kraju – wynosi 33 proc., przy średniej ogólnopolskiej 11 proc.

Od wojewodów po rzezimieszków

Osadzeni mogą też pracować nieodpłatnie na rzecz samorządów. Remontują przedszkola i szkoły, karczują lasy, wykonują prace porządkowe.

– Możemy dać specjalistów: mamy u siebie pełny przekrój społeczny. Od wojewodów i sędziów, przez elektryków i kafelkarzy, po rzezimieszków – mówi Włodziemierz Kosterkiewicz. – Praca nieodpłatna jest "przejściówką" dla najsolidniejszych do pracy za pieniądze. Z usług osadzonych korzystali już samorządowcy z Komornik, Stęszewa, Czerwonaka, Lubonia, Obornik i Kórnika. Ofertę dla więźniów złożyły władze Czerniejewa i Gniezna.

Amnestia demoralizuje

Dyrektor Kosterkiewicz nie uważa amnestii za skuteczne lekarstwo na przepełnienie. W latach 80. po każdym masowym darowaniu kar, następował jeszcze bardziej masowy powrót do cel. Jest zwolennikiem tzw. kar alternatywnych.

"Pozbawienie wolności jest najprostszym i najbardziej prymitywnym rodzajem kary" – twierdzi. – "Na świecie stosuje się różne próby: karą jest pozbawianie części wynagrodzenia na rzecz pokrzywdzonego, obowiązek nocowania w więzieniu, świadczenie nieodpłatnej pracy. U nas nie ma tzw. więzień dziennych, a szkoda. Przydałyby się, zwłaszcza dla alimenciarzy".

Miasto za murami

W polskich aresztach i zakładach karnych przebywa aktualnie przeszło 82 tysiące ludzi. W Wielkopolsce – 7 434 osoby. Miejsc dla osadzonych jest w okręgu poznańskim 5921. Przeszło półtora tysiąca osadzonych, wciśniętych do zatłoczonych cel, daje średnio 125 procentowe przeludnienie.

W ogromnej rzeszy ludzi przebywających za murami rośnie liczba najgroźniejszych przestępców. Aktualnie siedzi: około 1700 gangsterów, 400 uznanych za niebezpiecznych oraz 122 skazanych za dożywocie.

NaszeMiasto.pl
Barbara SADŁOWSKA

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)