Za 20 tysięcy złotych sfabrykował sobie raka
Do ośmiu lat więzienia grozi adwokatowi z Opola, który - by uniknąć odpowiedzialności karnej - dał lekarzom łapówkę, aby stwierdzili u niego raka. Sprawa trafiła do sądu - opisuje "Gazeta Lubuska".
02.10.2008 21:27
Jak opisał w akcie oskarżenia prokurator, Stanisław W., 59-letni adwokat z Opola siedział w gorzowskim areszcie śledczym jako podejrzany w sprawie karnej. Lekarzem więziennym był Robert G. Dotarł do niego znajomy adwokata z Opola, który przedstawił się jako lekarz onkolog. Dał lekarzowi 20 tys. zł za sfabrykowanie dokumentacji medycznej, że adwokat ma raka skóry. Robert G. wciągnął do zmowy innego gorzowskiego lekarza Tomasza E. Ten wyciął adwokatowi kawałek skóry, za co dostał od Roberta G. 2,5 tys. zł.
Do badania histopatologicznego Robert G. dołączył próbkę z autentycznym czerniakiem, którą dostał od "onkologa'' z Opola. Na tej podstawie powstała dokumentacja medyczna, że adwokat ma nowotwór skóry, z przerzutem do węzłów chłonnych. Trafił do kliniki w Bytomiu, gdzie wycięto mu węzeł chłonny.
Biegli z zakładu medycyny sądowej w Szczecinie stwierdzili jednak, że próbka z czerniakiem pochodzi od innego dawcy, a adwokat jest zdrów jak ryba. Stanisław W. nie przyznał się do winy i odmówił składania wyjaśnień. Ale lekarz Robert G., przeciwko któremu prowadzone jest odrębne śledztwo, opowiedział prokuratorowi ze szczegółami o całej mistyfikacji.
Akt oskarżenia przeciwko adwokatowi jest już w gorzowskim sądzie. Grozi mu do 8 lat więzienia.