Z zarostem przez wieki



Życie na Ziemi zaczęło się na dobre od malutkich rzęsek, które pozwalały bakteriom się poruszać. Od tej pory włosy i włoski towarzyszą nam wszędzie.

Adam i Ewa byli nadzy, ale przynajmniej mieli włosy. Nie oni pierwsi. Przed nimi były już kosmate mamuty i włochate pająki. Przed miliardem lat skorupiaki i owady miały włosy na odnóżach, jak homar z piosenki Fernandela. Ale i to nie był jeszcze początek tej historii, a gdzieżby. Może to zjeży komuś włos na głowie, ale „człowiek nie pochodzi od małpy ani nie zszedł z drzewa, lecz zrodził się z włosa!”. Claude Gudin, ogrodnik, botanik, inżynier i patafizyk (patafizyka – pseudonauka wymyślona przez francuskiego pisarza Alfreda Jarry'ego, polegająca na wykpiwaniu uczonych rozpraw – przyp. FORUM) udowadnia to z werwą w niesłychanym dziele „Une histoire naturelle du poil” (Historia naturalna włosa), które nawet łysych jak kolano oraz trichofobów (trichofobia – chorobliwy lęk przed włosami) wszelkiej maści przekona, że gdyby zgubna moda na depilację zapanowała już w prekambrze, to dzisiaj nie byłoby nawet komu o tym napisać. Ale nie uprzedzajmy faktów.

Matka bakteria

Powróćmy raczej cztery miliardy lat wstecz. W owym czasie odległą i spokojną Ziemię zalewa bezmiar pożywki hodowlanej, gdzie marynują się składniki, które wejdą w przyszłości w skład żywych organizmów: glukoza, kwasy tłuszczowe, kwasy aminowe. Łączą się one z sobą w przypadkowy sposób, aż wreszcie, gdzieś tak między 3,5 a 3,8 miliarda lat temu wyłania się pierwsza bakteria. Nie oddycha tlenem, lecz wchłania siarkowodór z atmosfery, która śmierdzi zepsutym jajkiem. Gdyby wszystko zatrzymało się w tej fazie, życie na naszej planecie sprowadzałoby się do rozległego, milczącego i cuchnącego oceanu. Kolejny chemiczny przypadek wywróci jednak bieg historii: z molekularnych klocków lego powstaje chlorofil. Ta magiczna cząsteczka przekształca światło słoneczne w energię chemiczną, aby wytwarzać żywą materię. Tak narodziła się fotosynteza.

Dzięki chlorofilowi archaiczne bakterie mogą paść się promieniami słońca. Jest tylko jeden problem: żeby grzać się na słoneczku, trzeba być na powierzchni. Ale jak tu pływać i utrzymywać właściwy kierunek, gdy jest się tylko pierwotną komórką? Rozwiązaniem będzie włos. Niektóre bakterie wyposażają się w witkę, ruchomy włosek, dzięki któremu poruszają się w wodzie, tak jak po dziś dzień robią to plemniki. Inne zaopatrują się w drgające rzęski, którymi poruszają jak płetwami.

Michel De Pracontal

Pełna wersja artykułu dostępna w aktualnym wydaniu "Forum".

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)