Z powodu prześladowań, w ubiegłym roku szkołę zmieniło 12 tys. brytyjskich dzieci
"Mówią mi, że nikt mnie tu nie chce. Mówią mi - idź stąd" - pisała w swoim poruszającym wierszu "Poddaję się" Izzy Dix. 14-latka kilka dni później popełniła samobójstwo, powodem jej desperackiego kroku były prześladowania, jakich doznawała ze strony swoich szkolnych koleżanek.
08.11.2013 | aktual.: 11.11.2013 07:35
Zastraszanie, przymus, niesprawiedliwe traktowanie. Ofiarami bullyingu (znęcania się - red.), przybierającego różne formy - agresji fizycznej, słownej, emocjonalnej - coraz częściej stają się dzieci, a do drastycznych sytuacji dochodzi na terenie obiektów szkolnych. Według danych, do których dotarli dziennikarze "Daily Mail" w ubiegłym roku z tego powodu szkoły w Wielkiej Brytanii zmieniło 12 tysięcy uczniów.
- To porażające statystyki, problem dotyczy nas wszystkich - alarmują fachowcy.
Sznur na szyi
Miała ambitne plany. Wzorowa uczennica, marząca o studiach dziennikarskich na uniwersytecie w Oksfordzie. Jednak Izzy Dix, mimo znakomitych wyników w nauce, od początku pobytu w Brixham College, Devon, nie miała łatwego życia. Po powrocie z Australii, gdzie przez kilka lat mieszkała, próbowała dopasować się do nowego otoczenia. Bezskutecznie. Dla koleżanek była obiektem drwin i prześladowań. Codziennie słyszała z ich ust, że jest dziwolągiem, że jest brzydka, że jest kujonem. Izolowano ją podczas imprez towarzyskich, rówieśniczki odwracały się do niej plecami. Dlaczego?
- Może wpływ na to miał jej australijski akcent i pilność w nauce? - zastanawia się matka dziewczyny, Gabbi Dix, która do kierownictwa szkoły wysłała aż 15 pism, zwracając w nich uwagę na prześladowania córki. Bez rezultatu. W końcu zdesperowana kobieta zadzwoniła do dyrektora placówki domagając się, by ten podjął zdecydowane kroki. W odpowiedzi usłyszała, że nic nie można zrobić, bo na nękanie dziewczyny nie ma konkretnych dowodów. Dzień później zaszczuta nastolatka zacisnęła sobie pętlę na szyi. Na pogrzebie pojawiła się część osób, które przez wiele miesięcy ją szykanowały.
– Jedna z prowodyrek podeszła do mnie przepraszając za, jak to określiła, głupie żarty. Głupie żarty? Nie, to nie były żarty, to było regularne, bezlitosne i okrutne prześladowanie – mówi Gabbi Dix, która do dziś nie może dojść do siebie po śmierci córki. Kiedy znalazła jej ciało, w szoku wybiegła z domu i już do niego wróciła. Obecnie mieszka razem ze swoją matką w St Albans.
Żyjąc w strachu
Ta tragedia wstrząsnęła brytyjską opinią publiczną. Ale to nie pierwszy tego typu przypadek, według danych, przyczyną 40 procent samobójstw popełnianych przez dzieci w wieku 11-14 jest właśnie bullying.
Powody prześladowań mają różne tło. Wygląd fizyczny, zachowanie, pochodzenie. Organizacja BeatBullying, zajmująca się zwalczaniem tego zjawiska, wśród najbardziej popularnych czynników wymienia m.in. nadmierną wagę, trądzik, sposób ubierania się. W większości problem dotyczy dziewcząt, ale i chłopcy nie są od niego wolni. Symptomatyczne jest, że w jedna trzecia przypadków za prześladowaniami stoją przyjaciele ofiary.
– Bullying ma dewastujący wpływ na życie tysięcy ludzi w Wielkiej Brytanii. Wielu uczniów żyje w strachu, izolując się od otoczenia i cierpiąc w samotności. Ważne jest, żeby mieli świadomość, że nie są sami, że zawsze, w każdej chwili, mogą liczyć na pomoc – mówi dyrektor BeatBullying, Anthony Smythe.
Nękanie nie kończy się w szkole. W ubiegłym roku z telefonu zaufania, tzw. ChildLine, skorzystało ponad 4,5 tys. młodych ludzi, skarżąc się, że doświadczają bullyingu w internecie (tzw. cyberbullying). Aż 71 procent uczniów i studentów przyznaje, że miało do czynienia z tym problemem.
Polki? Zbyt ładne
- Mój syn jest w szkole obiektem drwin i wyzwisk, bo ma nadwagę. Zdarzały się sytuacje, że był popychany przez kolegów, nazywano go grubasem i polskim g... - mówi mieszkająca w Londynie pani Iwona, dodając, że o sytuacji zawiadomiła dyrekcję szkoły. A ta zapowiedziała zbadanie sprawy.
Czy polskie dzieci są dyskryminowane w brytyjskich szkołach? Swego czasu głośno było o Polkach szykanowanych przez brytyjskie rówieśnice za to, że są… zbyt ładne. Bywa, że do scysji dochodzi na tle rasowym i kulturowym, szczególnie w szkołach zróżnicowanych etnicznie. Jednak największym problemem pozostaje bariera językowa – głównie w początkowym okresie nauki, kiedy świeżo przybyły z Polski uczeń często nie zna słowa po angielsku. A przez to znajduje się na marginesie szkolnego życia, mając problemy z nauką i kontaktami z rówieśnikami.
- Polscy rodzice skarżą się, że ich pociechy nie są traktowane na równi z innymi uczniami. Są pomijane przy promocjach, wręczaniu nagród, różnych formach szkolnej działalności. Ale to szerszy problem, dotyczący również imigrantów z innych krajów - mówi dyrektorka jednej z polskich szkół sobotnich w Londynie.
Z Londynu dla Wirtualnej Polski Piotr Gulbicki