Polska"Z posła Błaszczaka nie można kpić"

"Z posła Błaszczaka nie można kpić"

Po dramatycznych wydarzeniach, które miały miejsce w programie Moniki Olejnik ("7 dzień tygodnia", gdzie poseł Błaszczak tak się poirytował, że musiał wyjść), proponuję stworzyć "klub ochrony posła Błaszczaka". Jest to bowiem poseł absolutnie unikatowy i niezwykły, a ponieważ jestem zwolenniczką indywidualizmu w polityce i stawiam na oryginalność (niezależnie od jej treści) uważam, że posła wszelkimi siłami trzeba chronić. A ochrona musi być silna, mężna i skuteczna, bo Monika Olejnik to nie byle kto. Irytując w mediach posła Błaszczaka użyła ponoć najokropniejszej broni czyli kpiny - pisze prof. Magdalena Środa w Wirtualnej Polsce.

"Z posła Błaszczaka nie można kpić"
Źródło zdjęć: © PAP | Tomasz Gzell

28.02.2011 | aktual.: 28.02.2011 11:16

Tymczasem z posła Błaszczaka nie można kpić. Ze wszystkich, tylko nie z niego. Poseł Błaszczak stanowi bowiem przykład, ba! - historyczny wzorzec wierności swojemu przywódcy, wzorzec posłuszeństwa, jednobrzmienia, powinowactwa, wręcz politycznego bliźniactwa.

Poseł Błaszczak mówi jak prezes, myśli jak prezes, gniewa się jak prezes, ma takich samych wrogów jak prezes (na przyjaciół uważa, jak prezes, bo mogą zachować się jak Jakubiak), ma identyczne opinie polityczne (poza polityczne zapewne też), jest tak samo jak prezes wrażliwy i jest wrażliwy dosłownie na to samo! Gdy prezes mówi że dwa plus trzy jest pięć, Błaszczak tę oczywistość powtarza tak, jakby wieszczył rzeczy niezwykłe, gdy prezes zmieni zdanie, bo nagle "dwa plus trzy równa się pięć" w politycznych kalkulacjach Jarosława Kaczyńskiego się nie kalkuluje, poseł Błaszczak oczywistość braku kalkulacji widzi równie szybko i głosi ją równie dobitnie jak robiłby to sam prezes. Gdy dwa dodane do trzech znów staną się pięć, poseł Błaszczak z niczym niezmąconym poczuciem oczywistości ogłosi to zaraz po prezesie albo zamiast niego. I to do kamer, których prezes na co dzień unika, bo lubi się pojawiać od wielkiego dzwonu, jako wódz, samotny dyktator lub monarcha państwa PiS, a nie jako prosty polityk. Poseł
Błaszczak jest medialnym subego (bo w żaden sposób nie alter) Jarosława Kaczyńskiego. I to subego doskonałym.

Nigdy nie słyszałam żadnej własnej myśli posła Błaszczaka, żadnej wypowiedzi w której byłoby wahanie, lub tliła się niezależna krytyka (nawet ta najbardziej konstruktywna). Poseł Błaszczak pozbawiony jest wszelkich wątpliwości, pozbawiony pamięci, gdy trzeba, a gdy trzeba uposażony w hiperpamięć. Jest zapewne gotów zginąć za prezesa, a na pewno żyć za jego panowania. Wydaje się też zupełnie bezinteresowny w swoim bezgranicznym przywiązaniu. I jest w nim unikatowy.

Gdy swego czasu zapoznawałam się z biblijną historią grzechu pierworodnego zadawałam sobie pytanie, dlaczego Pan Bóg, który jest najdoskonalszy, wszystko może i wszystko wie, stworzył człowieka, którego zaopatrzył w wolną wolę i krytyczny rozum. Wiedział wszak zarazem, że człowiek z wolności skorzysta, że będzie chciał poznać owoc z drzewa wiadomości dobrego i złego, że stanie się nieposłuszny, zgrzeszy i zgotuje sobie ludzki los. Szybko jednak zrozumiałam pana Boga, który uznał w swej mądrości i rozsądku, że lepiej mieć wolnych i myślących choć nieposłusznych poddanych, niż posłusznych i zniewolonych. Nie wszyscy są jednak jak pan Bóg i poseł Błaszczak zdaje się to doskonale rozumieć.

prof. Magdalena Środa specjalnie dla Wirtualnej Polski

Źródło artykułu:WP Wiadomości
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (1366)