Z Piotrkowskiej znikają riksze
Riksze, które jeszcze niedawno były atrakcją
i znakiem firmowym Łodzi, znikają z ul. Piotrkowskiej. Wczoraj
wyjechało na nią zaledwie 40 trójkołowców, choć na początku
wakacji pojawiało się ich blisko 150 - informuje "Express
Ilustrowany".
04.10.2006 | aktual.: 04.10.2006 07:45
Tak dramatycznie jeszcze nie było - mówi Jerzy Sierpiński, który od 6 lat wozi pasażerów rikszą. Są dni, że ledwo nam wystarcza na opłacenie pojazdu. A przecież w najlepszych latach można tu było wyciągnąć grubo ponad 50 zł dniówki na czysto. Praca była non stop dla wszystkich. Żeby wypalić spokojnie papierosa, musieliśmy chować się w bramach. Dziś w lepsze dni można zarobić 30 - 40 zł. A przecież deszczowe dni, gdy chętnych do przejażdżki jest przeważnie jak na lekarstwo, dopiero przed nami.
Zdaniem rikszarzy za obecną sytuację przede wszystkim odpowiada... manufaktura, do której przenieśli się spacerowicze z ul. Piotrkowskiej. Ta ulica przestała tętnić życiem- mówią rikszarze. Coraz mniej sklepów, za chwilę znikną ostatnie ogródki. Ludzie, którzy do tej pory lubili spacerować Pietryną, teraz jeżdżą do Manufaktury. Podnieśliśmy stawki za kurs o 50 groszy, ale to i tak nie rekompensuje strat, jakie ponosimy.
Dziś na ul. Piotrkowskiej próżno szukać np. studentów, którzy chętnie dorabiali sobie za kierownicą trójkołowca. Wielu rikszarzy to bezrobotni ok. 40-letni mężczyźni. Nie da się ukryć, że wielu młodych ludzi wyjechało pracować za granicę- mówi Ireneusz Kamiński, współwłaściciel pierwszej łódzkiej firmy rikszarskiej.(PAP)