Z parady gejowskiej do ratusza na prezydenta?
Krystian Legierski, współorganizator parady EuroPride zastanawia się nad kandydowaniem na urząd prezydenta Warszawy. Co na to politycy? Tadeusz Iwiński z SLD nie widzi w tym nic złego: - Na tym polega sens demokracji, aby szanować prawa wszelkich mniejszości. Zdaniem Tadeusza Cymańskiego Legierski nie ma jednak wielkich szans na dostanie się do stołecznego ratusza.
19.07.2010 | aktual.: 19.07.2010 16:58
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
W wywiadzie dla „Wprost” Krystian Legierski, przedstawiciel środowisk homoseksualnych i współorganizator sobotniej parady EuroPride, która przeszła ulicami Warszawy stwierdził, że zastanawia się nad kandydowaniem w wyborach prezydenckich. Czy byłaby to dobra kandydatura? Politycy mają różne opinie.
Tadeusz Cymański, europoseł z ramienia PiS przyznaje w rozmowie z Wirtualną Polską, że nie można nikomu zabraniać startu w wyborach, jednak szanse na wygraną osób, które oficjalnie manifestują swoją odmienność seksualną są w Polsce mało prawdopodobne. - Dla mnie kandydatura Legierskiego nie byłaby dobra, bo mam własne poglądy, i nie głosowałbym na niego, ale szanuję zasadę: "wolnoć Tomku w swoim domku". W demokracji są pewne reguły prawa. Można z nich korzystać, co jest dowodem na to, że w Polsce nie ma żadnej ksenofobii czy homofobii. Polska jest krajem demokratycznym i tolerancyjnym. Każdy, kto nie jest pozbawiony praw, może kandydować – podkreśla Cymański.
Z kolei Tadeusz Iwiński z SLD przyznaje, że lubi i ceni Krystiana Legierskiego. Dodaje jednak, że lepiej dla środowiska przez niego reprezentowanego, aby w wyborach na prezydenta stolicy poparło raczej kandydata lewicy. - Jesteśmy jedyną formacją polityczną, który popiera ustawowe rozwiązania dotyczące związków partnerskic. Jako jedyny klub spotkaliśmy się kilka miesięcy temu w sejmie z przedstawicielami tych organizacji i poprosiliśmy ich o wkład do projektu ustawy. Wydaje mi się, że to znacznie bardziej skuteczne i efektywniejsze – akcentuje poseł lewicy
Szacuje się, że podczas sobotniej parady Euro Pride ulicami Warszawy przeszło ponad 8 tysięcy osób. Jak twierdzi Tadeusz Iwiński frekwencja nie była zbyt duża w porównaniu do parady w Madrycie, która odbyła się 3 lata temu i wzięło w niej udział ponad 1,5 miliona osób. Iwiński dodaje, że sam fakt, że parada w weekend się odbyła jest dużym postępem. - 5 lat temu, za czasów, gdy prezydentem stolicy był Lech Kaczyński, w ogóle zakazano organizowania parad równości - komentuje Iwiński.
Na uroczystości nie pojawiła się prezydent Warszawy Hanna Gronkiewicz-Waltz. Według Tadeusza Cymańskiego, prezydent Warszawy nie ma obowiązku udziału w takich uroczystościach. Jednak z punktu widzenia uczestników parady to wielka strata, bo chcieliby, aby prezydent szedł na czele parady. Natomiast poseł Iwiński krytycznie odnosi się do sytuacji: - To, że rządząca w mieście Platforma Obywatelska, z której wywodzi się prezydent Hanna Gronkiewicz-Waltz, która wzięła sobie w tym czasie urlop, świadczy o kompletnym niezrozumieniu sprawowanej funkcji. Oceniam to bardzo krytycznie - podsumowuje Tadeusz Iwiński.
Według organizatorów parady Polacy są coraz bardziej tolerancyjni w stosunku do homoseksualistów i lesbijek. Jak jednak wynika z sondy przeprowadzonej przez Wirtualną Polskę, aż 63% osób nadal nie chce aby parady równości odbywały się w Polsce. Weź udział w .
Ewa Ziemkiewicz, Wirtualna Polska