PolskaZ nielegalnymi nie gadam

Z nielegalnymi nie gadam

Rok temu zarejestrowałem się w urzędzie pracy. Nie pracuję już od trzech lat. Mnie i dwoje naszych dzieci utrzymuje żona, zatrudniona w zakładzie przetwórstwa owocowego. Pójdę w marszu do samej stolicy. Co mam robić? - opowiadał pan Bogdan, bezrobotny, który przyszedł wczoraj demonstrować pod urząd wojewódzki we Wrocławiu.

Z nielegalnymi nie gadam

Ponad 100 bezrobotnych z Katowic, Szczecina i Wrocławia wymaszerowało wczoraj w kierunku Warszawy. Za kilka dni dołączą do nich kolejne grupy. 27 sierpnia wszyscy mają się spotkać pod Kancelarią Prezesa Rady Ministrów, by protestować przeciwko bezczynności rządu w walce z bezrobociem. Według wcześniejszych ustaleń, w samo południe pod dolnośląskim urzędem wojewódzkim miał wczoraj rozpocząć się wiec, organizowany przez Ruch Obrony Bezrobotnych. Po jego zakończeniu, ok. 30 osób miało wyruszyć do Warszawy. - Chcemy po raz kolejny zwrócić na siebie uwagę. Nie nastawiamy się na rozróby - tłumaczyła Anna Mellem, koordynator ROB na Dolny Śląsk.

Nielegalni!

Przed godz. 11 przy urzędzie wojewódzkim pojawiły się policyjne radiowozy i strażnicy miejscy. Czekali także dziennikarze, jednak... bezrobotnych nie było.

- W samo południe wydają darmową zupę. Dla wielu ludzi to ważniejsze niż wiec - mówił całkiem poważnie jeden z protestujących. Na kilka minut przed południem zjawiła się wreszcie grupka kilkunastu osób z transparentem. Okazało się jednak, że o wiecu nie może być mowy.

- Stosowne zawiadomienie złożyliśmy u prezydenta miasta w poniedziałek. Jednak według prawa, powinniśmy to zrobić najpóźniej na trzy dni przed protestem. Spóźniliśmy się, więc możemy zorganizować jedynie 14-osobową pikietę. Do tego nie potrzeba zezwolenia - komentowała Anna Mellem.

- Zgodnie z ustawą o zgromadzeniach, organizator wiecu protestacyjnego musi złożyć odpowiednie zawiadomienie. Nie otrzymaliśmy go w stosownym terminie, więc nie mogliśmy wydać takiej zgody. Musimy działać zgodnie z prawem - tłumaczył Marcin Garcarz, rzecznik prezydenta Wrocławia. Tymczasem, jak się okazuje, do Urzędu Miejskiego w Katowicach zgłoszenie o takim samym proteście wpłynęło dopiero we wtorek, czyli dwa dni temu. I śląscy urzędnicy nie robili żadnych problemów.

- Zgłoszenie o planowanym wiecu otrzymaliśmy 19 sierpnia. Nie wydawaliśmy jakiejś specjalnej zgody, ale przyjęliśmy informację do wiadomości - usłyszeliśmy w Urzędzie Miejskim w Katowicach.

Sól w oku

- Jestem technikiem mechanikiem a także mistrzem ogrodnikiem. Mam 58 lat. Od 3,5 roku nie ma dla mnie pracy. Są tylko obietnice. Rząd i urzędnicy nas ignorują, tymczasem ludzie umierają z głodu. Chcemy jeszcze raz zwrócić na siebie uwagę. Ale nie liczymy na to, że wyjdzie do nas premier czy prezydent - dodawał Krzysztof Kinsner z Oławy.

Jakby na potwierdzenie tych słów, bezrobotni nie zostali wpuszczeni nawet do urzędu wojewódzkiego, by mogli przekazać wojewodzie petycję. Drogę zagrodzili im pracownicy ochrony. Stanisław Łopatowski nie pofatygował się na spotkanie z bezrobotnymi. - Demonstracja była niezgodna z prawem, wobec czego wojewoda nie widział powodów, by spotkać się z uczestnikami protestu - skomentował jego rzecznik Paweł Czuma.

- Jesteśmy wrzodem w ich oku, więc nas nie wpuszczają - wzdychał Miron Bryk, pełnomocnik krajowego koordynatora ROB-u. - Byliśmy w Sejmie i potraktowano nas tam lepiej niż we własnym mieście - denerwowali się ludzie.

Poprą Wagon

Spod urzędu wojewódzkiego pikieta (legalna) przeszła do siedziby ROB przy ul. Słowiańskiej, skąd bezrobotni mieli wymaszerować do stolicy. Gdy zadzwoniliśmy do nich o godz. 15, byli już w drodze.

- Po drodze dołączają do nas obcy ludzie. Też chcą iść. Będziemy spać w prywatnych kwaterach, kościołach i na biwakach. Za dwie godziny powinniśmy być w Ostrowie Wielkopolskim, gdzie wesprzemy protestujących pracowników firmy "Wagon". Następne przystanki to Kalisz, Łódź i wreszcie Warszawa - opowiadali.

Wojewoda nie widzi powodów

  1. Paweł Czuma
  1. rzecznik prasowy wojewody dolnośląskiego

Delegacja protestujących nie została przyjęta przez wojewodę, ze względu na jej nieformalność. Demonstracja była niezgodna z prawem, wobec czego wojewoda nie widział powodów, by spotkać się z uczestnikami protestu. To jedyna przyczyna. Petycja, mimo wszystko, została nam jednak przekazana i z pewnością trafi do rąk wojewody.

Ponad 270 tys. bezrobotnych na Dolnym Śląsku
W czerwcu 2003 roku na Dolnym Śląsku było 272 tys. zarejestrowanych bezrobotnych. Z tego 51 proc. stanowiły kobiety. Znaczna większość, bo ponad 226 tys. tych ludzi nie miała prawa do zasiłku. Poziom bezrobocia w naszym województwie był o 3,6 proc. wyższy niż w tym samym czasie w roku ubiegłym i wynosił ponad 22 proc. Ponad 32 proc. osób bez pracy to mieszkańcy wsi, prawie 21 proc. to osoby, które dotychczas nie pracowały. Prawie 3 proc. ogółu bezrobotnych (7.300 osób) to osoby niepełnosprawne. W porównaniu z rokiem 2002, wśród bezrobotnych najbardziej wzrosła liczba osób z wykształceniem wyższym.

Marek Zoellner, (IMC)

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)