Z Iraku nie tak prędko
Dr Jan Bury, specjalista ds. bliskowschodnich z Polskiego Instytutu Spraw Międzynarodowych - powiedział "Słowu Polskiemu - Gazecie Wrocławskiej", że jego zdaniem Amerykanie zaczną wycofywać z Iraku swoją armię najwcześniej za rok.
14.11.2006 | aktual.: 14.11.2006 06:36
Wszystko zależy od tego czy iracki rząd będzie w stanie zapewnić bezpieczeństwo swoim obywatelom i czy będzie sprawnie i efektywne administrował krajem. Amerykanie obawiają się, że jeśli opuszczą Irak zapanuje tam totalny chaos, dojdzie do gwałtownych walk między sunnitami, szyitami i Kurdami. Aby złagodzić skutki napięć konieczny wydaje się podział federacyjny państwa na trzy prowincje ze stolicą - wolnym miastem Bagdad - twierdzi Bury.
Jest jednak jeden problem, który stawia pod znakiem zapytanie takie rozwiązanie - mówi ekspert. Kurdowie na północy mają złoża ropy, szyici na południu także mają pola roponośne, natomiast sunnici w centrum kraju nie mają nic. Można więc obawiać się, że rozpoczną wojnę podjazdową, by zdobyć coś dla siebie. Chociażby z Kurdami. Wyjściem byłoby oddanie sunnitom jakiegoś pola naftowego, na przykład w pobliżu Kirkuku, samo miasto pozostawiając w administracji Kurdów - sugeruje Bury.
Na uwagę dziennika, że premier Izraela ostrzega przed zbyt szybkim wycofaniem się Stanów Zjednoczonych z Iraku, Bury mówi: myślę, że dla Izraela większym zagrożeniem jest Iran i jego próby opanowania technologii produkcji broni nuklearnej. Zagrożenie ze strony Iraku skończyło się wraz z obaleniem Saddama Husajna, który wspierał rodziny terrorystów dokonujących samobójczych zamachów w Palestynie. To nakręcało terrorystyczne ataki. (PAP)