Z dnia na dzień w TVP zastąpił go Jacek Kurski. Janusz Daszczyński walczy o odszkodowanie
Twierdzi, że został zwolniony bezprawnie i domaga się 201,8 tys. zł. Zamiast do połowy 2019 roku kadencja Janusza Daszczyńskiego trwała do początku stycznia 2016 r. Powód: mała ustawa medialna, którą po wygranych wyborach uchwalił PiS. Szybko wybrano Jacka Kurskiego.
Janusz Daszczyński był prezesem telewizji publicznej tylko pół roku. Nie sam skrócił sobie kadencję. Zrobiło to Prawo i Sprawiedliwość, uchwalając po wygranych wyborach tzw. małą ustawę medialną. Teraz trwa batalia byłego szefa TVP o odszkodowanie za bezprawne, jego zdaniem, zwolnienie.
O sprawie informuje "Dziennik Gazeta Prawna". Na stanowisko szefa TVP Daszyńskiego wybrała rada nadzorcza i powołała Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji. Pół roku później nowelizacja ustawy o radiofonii i telewizji zakończyła kadencje ówczesnych zarządów TVP i publicznych rozgłośni radiowych, a kompetencje wyboru i powoływania nowych przekazała Radzie Mediów Narodowych.
8 stycznia 2016 roku do Daszczyńskiego zadzwonił minister skarbu z informacją, że jego miejsce zajmie Jacek Kurski. (Ustawa o Radzie Mediów Narodowych, która weszła w życie w lipcu 2016 r. zniosła podległość władz TVP i Polskiego Radia wobec ministra skarbu, co wprowadziła mała nowela medialna) Zapowiedź stała się faktem tego samego dnia.
Daszczyński nie zgadzał się ze zmianami. - Nie dostałem wypowiedzenia ani żadnego innego dokumentu stwierdzającego, że jestem zwolniony. Przez chwilę się zastawiałem więc, co powinienem zrobić, opuścić siedzibę TVP czy raczej przykuć się do kaloryfera - mówił. 11 stycznia otrzymał świadectwo pracy z informacją, że umowę rozwiązano "w związku z upływem czasu, na który była zawarta".
"Sprawa nie dotyczy tylko mnie"
Za poczuciem niesprawiedliwości poszły czyny. Daszczyński pozwał TVP. Domaga się 201,8 tys. zł (62,2 tys. zł - odszkodowania za niezgodne z prawem ustanie stosunku pracy, 15,2 tys. zł - wynagrodzenia, które otrzymałby za styczeń, 124,4 tys. zł - za sześciomiesięczny okres wypowiedzenia).
Część kwoty została mu przyznana. W grudniu 2017 roku sąd zdecydował, że Daszczyńskiemu należy się odszkodowanie (62,2 tys. zł, w tym 25,7 tys. zł z klauzulą natychmiastowej wykonalności). TVP nie przystała jednak na tę decyzję i złożyła apelację. Sąd okręgowy zwrócił się do Sądu Najwyższego w tej sprawie, ale ten odmówił podjęcia uchwały. Dlatego teraz wszystko w rękach sądu okręgowego.
Terminu następnej rozprawy jeszcze nie wyznaczono. TVP nie chce udzielać odpowiedzi na pytania. Komentarza nie unika z kolei Daszczyński. - W razie potrzeby pójdę do Trybunału w Strasburgu, bo sprawa dotyczy nie tylko mnie, ale i innych osób bezprawnie zwolnionych z TVP - podkreślił.
Źródło: "Dziennik Gazeta Prawna"
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl