ŚwiatWzrasta lęk przed islamskim fundamentalizmem

Wzrasta lęk przed islamskim fundamentalizmem

Zarówno w USA jak i w Europie wzrasta
poczucie zagrożenia ze strony międzynarodowego terroryzmu i
islamskiego fundamentalizmu - to jedno z głównych ustaleń
tegorocznego sondażu fundacji German Marshall Fund zatytułowanego
"Trendy transatlantyckie".

07.09.2006 | aktual.: 07.09.2006 06:57

66% mieszkańców dziewięciu badanych krajów europejskich (w tym Polski) - o 8% więcej niż w roku ubiegłym - uważa międzynarodowy terroryzm za "niezwykle ważne" zagrożenie, podczas gdy w USA ocenia tak terroryzm 79% (w zeszłym roku 72%) obywateli.

Islamski fundamentalizm postrzegany jest za wyjątkowe zagrożenie przez 52% Europejczyków (w ub.roku 41%), oraz 58% Amerykanów (wzrost o 13% od zeszłego roku).

56% Amerykanów i Europejczyków jest zdania, że wartości islamu nie dadzą się pogodzić z demokracją w zachodnim stylu, chociaż większość (60%) po obu stronach Atlantyku uważa, że problem leży nie w islamie w ogóle, lecz w niektórych (ekstremistycznych) ugrupowaniach wyznawców tej religii.

Zarówno Amerykanie, jak Europejczycy, są przekonani, że Iran uzbrojony w broń atomową byłby większym zagrożeniem dla pokoju niż przeciągająca się wojna w Iraku. Na Iran wskazuje 75% respondentów amerykańskich i 58% europejskich, natomiast na Irak - 56% Amerykanów i 45% Europejczyków.

Amerykanie bardziej popierają użycie siły wobec Iranu, żeby zapobiec jego uzbrojeniu się w broń nuklearną - 15% uważa to za najlepsze wyjście, natomiast 53% poparłoby akcję zbrojną, gdyby inne środki prewencyjne (dyplomacja) zawiodły. W wypadku Europejczyków analogiczne odsetki popierających to: 5 i 45%.

Z krajów europejskich, największe poparcie dla użycia siły przeciw Iranowi odnotowano we Francji (54%), natomiast jest ono dużo mniejsze w Anglii (46%) i w Niemczech (40%).

Sondaż wykazał dalsze pogarszanie się opinii o USA w Europie i vice versa. Od 2002 r., kiedy German Marshall Fund przeprowadził swoje pierwsze badania trendów transatlantyckich, odsetek Europejczyków, którzy pragną przywództwa Ameryki na świecie, spadł z 64% do 37% w tym roku.

W tym samym okresie wzrosła też dezaprobata mieszkańców Europy dla poczynań prezydenta Busha na arenie międzynarodowej - z 56% do 77%.

Tylko w trzech krajach europejskich - Wielkiej Brytanii, Holandii i Rumunii - dostrzega się więcej pozytywnych niż negatywnych aspektów przywództwa USA na świecie.

Autorzy badań z pewnym zaskoczeniem odnotowali, że w Europie nadal utrzymuje się znaczne poparcie dla rozszerzenia Unii Europejskiej. 63% mieszkańców badanych 9 krajów uważa, że dalsze rozszerzenie pomoże Unii odgrywać ważną rolę w sprawach światowych, a 62% jest zdania, że przyczyni się do pokoju i demokracji w krajach przygranicznych. 65% popiera utworzenie stanowiska unijnego ministra spraw zagranicznych.

Spada natomiast poparcie Europejczyków dla NATO - coraz mniej uważa, że sojusz jest niezbędny dla bezpieczeństwa ich krajów.

Spadek jest najbardziej wyraźny w krajach uchodzących dotąd za filary NATO: w Niemczech (z 74% w 2002 r. do 56% w 2006), we Włoszech (z 68 do 52%), i w Polsce (z 64 do 48% obecnie).

Tomasz Zalewski

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)