Wznowiono ruch pociągów w Babach
W nocy z niedzieli na poniedziałek przywrócony został po jednym torze ruch pociągów na trasie w Babach k. Piotrkowa Trybunalskiego, gdzie w piątek wykoleił się pociąg TLK Warszawa-Katowice - poinformował PAP rzecznik PKP PLK Krzysztof Łańcucki.
15.08.2011 | aktual.: 15.08.2011 01:50
Pierwsze po północy przejechały trasą pociągi relacji Gdynia-Katowice i Warszawa - Wrocław; pociągi przez dwie godziny musiały czekać na przejazd, ponieważ wystąpiły problemy z siecią trakcyjną.
- Obok miejsca wypadku, ze względów bezpieczeństwa, wprowadzono ograniczenie prędkości do 50 kilometrów na godzinę, ale nie będzie to powodować opóźnień - zapewnił Łańcucki.
Trasa była nieprzejezdna od piątkowego popołudnia. W sobotę kolejarze przy pomocy pociągów ratunkowych i dźwigu usunęli z torów wagony oraz lokomotywę wykolejonego składu. Przez dwa dni trwała naprawa przede wszystkim sieci trakcyjnej, tak żeby - według zapewnień kolejarzy - jak najszybciej wznowić jednym torem ruch pociągów w kierunku Częstochowy w związku z poniedziałkowymi uroczystościami święta Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny.
- Wszystkie prace skupiły się nad udrożnieniem jednego toru - nr 2. Postawiono nowe słupy a przy pomocy dwóch pociągów sieciowych pracownicy PKP Energetyka rozciągnęli nową sieć trakcyjną - mówił PAP kierujący akcją dyrektor Zakładu Linii Kolejowych w Łodzi Marek Olkiewicz.
Drugi tor został zniszczony na długości 200 metrów i trwa jego odbudowa. Do czasu udrożnienia trasy pociągi dalekobieżne będą jeździły objazdami.
Do wypadku pociągu TLK relacji Warszawa Wschodnia-Katowice o numerze 14101 doszło w piątek ok. godz. 16.15. Wykoleiła się lokomotywa i cztery wagony. Lokomotywa uderzyła w nasyp. Jeden z wagonów wypadł z torów i przewrócił się. Pociągiem jechało ok. 280 osób. W katastrofie zginęła jedna osoba - 52-letni mieszkaniec Częstochowy, a 81 osób poszkodowanych trafiło do szpitali; według służb wojewody łódzkiego, hospitalizowanych jest wciąż 20 osób. Ich życiu nie zagraża niebezpieczeństwo.
W niedzielę prokuratura przedstawiła maszyniście pociągu, 42-letniemu Tomaszowi G., zarzut spowodowania katastrofy kolejowej. Według śledczych, w miejscu wypadku - na rozjeździe - pociąg jechał z prędkością 118 km/h, niemal trzykrotnie większą niż dozwolona - 40 km/h.
Maszynista nie przyznał się do zarzucanego mu czynu i odmówił składania wyjaśnień. Prokuratura skierowała do sądu wniosek o jego aresztowanie; ma on zostać rozpoznany w poniedziałek rano. 42-latkowi grozi kara do 12 lat więzienia. Przyczyny wypadku bada też Państwowa Komisja Badania Wypadków Kolejowych.