Wywożenie do lasu metodą resocjalizacji
Prokuratura Rejonowa w Szczecinku
(Zachodniopomorskie) bada sprawę nieletnich Niemców, którzy w
ośrodku pod Białym Borem mieli przechodzić resocjalizację. Wobec
chłopców wychowawcy mieli stosować drastyczne metody, m.in. za
karę mieli ich wywozić kilkanaście kilometrów w głąb lasu, skąd
mieli boso wrócić do ośrodka; wydzielano im skąpe racje
żywnościowe.
O sprawie napisał "Kurier Szczeciński". Według gazety w ubiegłym tygodniu jednego z wychowanków zauważył w lesie leśniczy. Jego uwagę zwróciło, że chłopak był lekko ubrany i nie miał butów. Gdy leśniczy próbował nawiązać z nim kontakt okazało się, że nastolatek jest Niemcem. Mężczyzna zawiózł go na pobliski komisariat policji; tam go przesłuchano. Gazeta napisała, że ośrodek wychowawczy funkcjonował w jednym z gospodarstw agroturystycznych na terenie gminy Biały Bór. Tych faktów nie chciał potwierdzić prokurator.
Prowadzący postępowanie prokurator Jerzy Sajchta powiedział, że dotyczy ono "znęcania się nad małoletnimi Niemcami przebywającymi na terenie Polski". Jak podkreślił, w tej sprawie jest jednak bardzo wiele wątpliwości i niejasnych kwestii. Np. sam ich pobyt w Polsce nie jest do końca dla nas jasny i jednoznaczny. Jest tu dużo znaków zapytania - dodał. Prokurator Sajchta przyznał jedynie, że zeznania młodego Niemca częściowo potwierdziły inne osoby przesłuchane w tej sprawie.
Z materiału zebranego dotychczas przez prokuraturę wynika, że wywożenie wychowanków do lasu i ograniczanie jedzenia to - jak wyraził się prokurator - "podobno element wychowania stosowany w Niemczech wobec młodocianych, którzy popadli w konflikt z prawem i zachowują się krnąbrnie". Wiadomo, że w sprawie chodzi o dwóch chłopców - dodał Sajchta.
W ośrodku mieszkało dwóch, a okresowo trzech nastolatków z Niemiec. Pracowało w nim trzech wychowawców - dwóch Niemców i jeden Polak. Na pytanie, czy działalność ośrodka była legalna, Sajchta odpowiedział, że to właśnie będzie badała prokuratura.