Wywieźli bezdomnego ze szpitala, ten zmarł. Chcą poddać się karze
Dwaj pracownicy ochrony, którzy wywieźli na wózku inwalidzkim ze szpitala w Radomiu bezdomnego i pozostawili go na zewnątrz, po czym mężczyzna zmarł, chcą się dobrowolnie poddać karze. Prokuratura skierowała w tej sprawie wniosek do sądu.
02.08.2017 10:49
Chcą dobrowolne poddać się karze
Dwaj pracownicy firmy ochroniarskiej, świadczącej usługi na rzecz szpitala w Radomiu, zostali oskarżeni o to, że we wrześniu 2016 roku wywieźli na wózku inwalidzkim z poczekalni izby przyjęć pacjenta oczekującego na wykonanie badań diagnostycznych, a następnie pozostawili go bez opieki medycznej niedaleko szpitala.
Według śledczych, z uwagi na wychłodzenie i osłabienie organizmu oraz niską temperaturę powietrza, ochroniarze narazili chorego na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia, w wyniku czego nieumyślnie spowodowali zgon mężczyzny.
Jak powiedziała rzeczniczka Prokuratury Okręgowej w Radomiu Małgorzata Chrabąszcz, obydwaj oskarżeni chcą dobrowolne poddać się karze. Wniosek w tej sprawie trafił do sądu w Radomiu. Zaproponowano dla nich karę pozbawienia wolności z warunkowym zawieszeniem, grzywnę, orzeczenie zakazu wykonywania zawodu pracowników ochrony oraz orzeczenie nawiązki po 500 zł na rzecz Funduszu Pomocy Pokrzywdzonym oraz Pomocy Postpenitencjarnej.
Wywieźli go na wózku inwalidzkim poza teren szpitala i pozostawili
64-letni mężczyzna został przewieziony do Radomskiego Szpitala Specjalistycznego karetką pogotowia. Jak wynika z ustaleń prokuratury, pacjent został zbadany przez lekarza ze Szpitalnego Oddziału Ratunkowego. Po opuszczeniu gabinetu miał poczekać na korytarzu na dalsze badania diagnostyczne. Pracownicy firmy ochroniarskiej wywieźli go na wózku inwalidzkim poza teren szpitala i tam pozostawili. Oskarżeni tłumaczyli się, że zrobili to na prośbę pacjenta i nie podejrzewali, że może się to zakończyć tragicznie.
Sekcja zwłok wykazała, że zgon nastąpił w związku przewlekłymi schorzeniami, na które od lat cierpiał 64-latek. Zdaniem biegłych nie doszło natomiast do wychłodzenia organizmu.
Prokuratura badała też, czy wszystkie działania podejmowane przez lekarza w stosunku do bezdomnego mężczyzny były prawidłowe. Biegli nie dopatrzyli się jakichkolwiek nieprawidłowości ze strony opieki medycznej.