Wywiad USA podsłuchiwał księżnę Dianę
Wywiad amerykański podsłuchiwał rozmowy telefoniczne księżnej Diany, żony brytyjskiego następcy tronu, i to także tego wieczora, kiedy zginęła ona w wypadku samochodowym w Paryżu 31 sierpnia 1997 r.
Prasa w USA poinformowała o tym za prasą brytyjską. Londyński "Evening Standard" napisał w poniedziałek, że podsłuch założono w związku z romansem księżnej z amerykańskim miliarderem Terrym Forstmannem. Inwigilację prowadzono bez zgody służb brytyjskich.
Forstmann zaprosił Dianę do swej rezydencji na Long Island, ale wywiad angielski, po interwencji amerykańskich służb specjalnych, odradził jej wyjazd ze względów bezpieczeństwa. "Evening Standard" nie podaje, czym dokładnie to motywowano.
Księżna zrezygnowała w każdym razie z wyjazdu do USA i wkrótce związała się z Dodim al-Fayedem, synem egipskiego miliardera, właściciela m.in. luksusowego domu towarowego Harrods w Londynie.
Jak pisze z kolei niedzielny "Observer", wywiad amerykański zapewnił brytyjski kontrwywiad M15, że z podsłuchanych rozmów księżnej nie dowiedział się niczego istotnego dla bezpieczeństwa narodowego, ani niczego, co mogłoby rzucić światło na fatalny wypadek w Paryżu.
Mohamed al-Fayed - ojciec Dodiego, który także zginął w tym wypadku - utrzymuje, że wypadek był wynikiem sabotażu wywiadu USA i Wielkiej Brytanii i że chodziło o usunięcie księżnej. Dało to powód do licznych teorii spiskowych krążących w internecie.
W czwartek jednak ma zostać ogłoszony w Londynie raport ze śledztwa w sprawie śmierci Diany, w którym - jak podaje prasa brytyjska - odrzuca się tezę, że zamordowały ją służby specjalne.
Raport ma stwierdzić, że do wypadku doszło wskutek nadmiernej prędkości mercedesa, którym jechała księżna. Jego kierowca Henri Paul był pijany - miał we krwi ilość alkoholu trzykrotnie przewyższającą normę dozwoloną w Paryżu.
Tomasz Zalewski