Świat"Wystawa Steinbach nie jest próbą reinterpretowania historii"

"Wystawa Steinbach nie jest próbą reinterpretowania historii"

Prezydent Niemiec Horst Koehler uważa, że
przygotowana przez Erikę Steinbach wystawa "Wymuszone drogi.
Ucieczka i wypędzenie w Europie XX wieku" nie jest próbą
reinterpretowania historii i powinno się na nią reagować "z
trochę większym spokojem".

"Wystawa Steinbach nie jest próbą reinterpretowania historii"
Źródło zdjęć: © PAP/EPA

16.08.2006 | aktual.: 16.08.2006 22:10

Na spotkaniu z zagranicznymi dziennikarzami akredytowanymi w Berlinie Koehler zastrzegł, że nie widział jeszcze tej wystawy, ale biorąc po uwagę projekt przedłożony mu przez Steinbach oraz doniesienia prasowe sądzi, że nie można powiedzieć, iż jest to próba reinterpretowania historii.

To, co słyszę, co mi doniesiono i przedstawiono, skłania mnie do powiedzenia, iż także ta druga wystawa (wystawa Steinbach) powinna być przyjmowana i komentowana z trochę większym spokojem - powiedział prezydent.

Wcześniej Koehler pozytywnie ocenił wystawę "Ucieczka, wypędzenie, integracja" Muzeum Historii RFN w Bonn, opracowaną przy współudziale historyków polskich. Czynna od grudnia ubiegłego roku ekspozycja pokazywana jest obecnie także w Berlinie, w Niemieckim Muzeum Historii.

Polskie władze ostro skrytykowały wystawę Steinbach. Premier Jarosław Kaczyński określił ją mianem wydarzenia bardzo niedobrego, niepokojącego i smutnego.

Prezydent Koehler przypomniał, że koalicja rządowa Angeli Merkel postanowiła w umowie koalicyjnej jesienią ubiegłego roku stworzyć w Berlinie widoczny znak upamiętniającego wypędzenia. Jego zdaniem obie wystawy powinny i mogłyby przyczynić się do tego, by możliwe stało się wspominanie i dyskutowanie, bez rozdrapywania ran.

Koehler uznał za możliwe połączenie obu wystaw z Europejską Siecią "Pamięć i Solidarność", która zainicjowali jesienią 2003 roku ówcześni prezydenci Polski i Niemiec Aleksander Kwaśniewski i Johannes Rau.

Patrzę na rozwój wydarzeń raczej z optymizmem, uważając, że Niemcy i Polacy osiągną (porozumienie) - podkreślił Koehler. Zapewnił, że w Niemczech nie ma "liczących się sił", które chciałyby zapomnieć o tym, że punktem wyjścia cierpień w Europie były nazistowskie zbrodnie. Pytany co znajdzie się w jego przemówieniu podczas organizowanego przez Związek Wypędzonych (BdV) Dnia Stron Ojczystych, 2 września w Berlinie, prezydent wyjaśnił, że powie "wypędzonym z ojczyzny", iż rozumie ich dążenie do pamiętania o tym, co było, "a działy się złe rzeczy", i że jest to uprawniony postulat. Będę o tym jednak mówił zawsze z zastrzeżeniem, że punktem wyjścia tego cierpienia były ówczesne niemieckie działania i decyzje - podkreślił.

Koehler wyraził nadzieję, że mimo "szorstkich i twardych" głosów pojawiających się w Polsce nie ulegnie zapomnieniu to, co "razem zbudowaliśmy i osiągnęliśmy". Przypomniał o spotkaniu w maju w Warszawie z prezydentem Lechem Kaczyńskim z okazji zakończenia Roku Polsko-Niemieckiego i dokonanym wówczas "pięknym bilansie" polsko-niemieckich kontaktów.

Stawiam na to, że wspólne interesy Polaków i Niemców są silniejsze od chwilowych nieporozumień - powiedział prezydent Koehler.

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)