Wyspy anarchii znowu będą szczęśliwe?
Parlament Wysp Salomona zgodził się na plan wysłania do tego zagrożonego anarchią państwa na Pacyfiku międzynarodowych sił interwencyjnych, którym przewodzić będzie Australia.
10.07.2003 11:35
42 deputowanych, obecnych w 49-osobowej izbie, opowiedziało się za zgodą jednogłośnie. Ma to być największa operacja militarna na południowym Pacyfiku od czasów drugiej wojny światowej. Dwutysięczny kontyngent składać się będzie z policjantów i żołnierzy, głównie australijskich oraz nowozelandzkich. O jego wysłanie premier Wysp Allan Kemakeza poprosił podczas wizyty w Australii na początku czerwca.
Decyzja parlamentu to dopiero pierwszy krok na drodze do przyjęcia sił interwencyjnych. Deputowani muszą jeszcze uchwalić ustawę, zezwalającą na pobyt obcych żołnierzy i policjantów na Wyspach Salomona. Powinno to nastąpić przed zakończeniem obecnej sesji parlamentu 18 lipca.
W opinii władz australijskich, działać trzeba szybko, ponieważ Wyspy Salomona - dawny protektorat brytyjski, znany ongiś jako "Wyspy szczęśliwe" - stoi w obliczu anarchii.
U podłoża konfliktu leżą waśnie etniczne i spory o ziemię między rywalizującymi ugrupowaniami paramilitarnymi z głównej wyspy Guadalcanal i sąsiedniej wyspy Malaita. W ciągu pięciu lat konflikty kosztowały już życie setek ludzi i doprowadziły 450-tysięczny wyspiarski kraj na krawędź bankructwa.
Pierwsze oddziały sił interwencyjnych mają przybyć na Wyspy Salomona pod koniec lipca, przywracając najpierw porządek w stolicy państwa, mieście Honiara. Potem rozszerzą działalność na prowincję, gdzie oddziały watażki Harolda Keke'a ścinają głowy wieśniakom, palą ich domy i gwałcą kobiety.