PolskaWysokie stężenie metanu nie pozwala ratownikom zbliżyć się do górników

Wysokie stężenie metanu nie pozwala ratownikom zbliżyć się do górników

Wysokie stężenie metanu w rejonie
katastrofy w kopalni "Halemba" ciągle grozi wybuchem, dlatego
ratownicy nie mogą posuwać się do przodu w poszukiwaniu
zaginionych górników. Trwa wentylacja wyrobiska - poinformował
Zbigniew Madej, rzecznik Kompanii Węglowej, do której należy
kopalnia.

22.11.2006 | aktual.: 22.11.2006 06:49

We wtorek wybuch metanu zabił w "Halembie" ośmiu górników; 15 kolejnych jest poszukiwanych. Na powierzchnię udało się wydobyć ciała siedmiu zabitych.

Nie chcemy narażać ratowników, to byłoby niemożliwe, niedopuszczalne - powiedział Madej na konferencji prasowej w kopalni. Jak zaznaczył, kiedy tylko wentylacja przyniesie efekt i poziom metanu osiągnie dopuszczalne normy, zostanie wydana zgoda na wejście ratowników w rejon katastrofy.

Musimy poczekać. Trudno powiedzieć ile - może dwie, może trzy godziny, może więcej - dodał Madej.

Zaznaczył, że nie można sobie pozwolić na jakiekolwiek uchybienia. Jest to niemożliwe, dlatego że kopalnia "Halemba" skupia w sobie wszystkie możliwe zagrożenia, występujące w górnictwie węgla kamiennego, które mogą wystąpić samodzielnie, jednocześnie lub jedno może poprzedzić drugie - podkreślił. Rzecznik Kompanii zapewnił, że ratownicy górniczy są na dole i będą tam do momentu dotarcia do ostatniego górnika.

Madej poinformował też, że część rodzin zaginionych górników ciągle przebywa na terenie kopalni i jest informowana o przebiegu akcji ratowniczej. Te rodziny, które zostały w domach, są o akcji informowane przez przedstawicieli kierownictwa kopalni. Do dyspozycji bliskich górników są psychologowie z Kompanii i z policji.

Pod kopalnią ciągle pojawiają się nieliczni górnicy. W rozmowach z dziennikarzami niektórzy z nich mówili, że w polskich kopalniach powszechna jest praktyka oszukiwania czujników metanowych - polega to na puszczaniu w ich kierunku strumienia sprężonego powietrza, aby rozrzedzić stężenie niebezpiecznego gazu. Przypuszczają, że tak mogło być i tym razem.

Ja tego absolutnie nie potwierdzę. Z informacji, które ja posiadam wynika, że przed wybuchem urządzenia wskazywały sytuację dopuszczalną - powiedział Madej.

Absolutnie o takim czymś nie słyszałem i z całą stanowczością mogę powiedzieć, że nie wyobrażam sobie jakiegokolwiek kierownika ruchu, jakiegokolwiek pracownika dozoru, by mógł dopuścić do takiej sytuacji, wiedząc czym to może grozić. Nie dopuszczam takiej praktyki - podkreślił rzecznik.

Wszędzie tak jest(...) Zawsze oszukiwali i oszukują - twierdzi Walenty Szkoda, który przepracował 26 lat w rudzkich kopalniach, teraz jest na emeryturze. Jak mówi, wynika to z oszczędności - kiedy stężenie metanu przekracza normę, praca musi zostać zatrzymana. Mówi, że był świadkiem takich oszustw. Górnicy milczą, żeby nie stracić pracy - mówi Szkoda. Jego zdaniem za wtorkową tragedię winę ponoszą pracownicy działu wentylacji.

Ci ludzie byli wysłani na śmierć, choć może nie do końca świadomie - uważa.

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)