PolskaWysłali antyterrorystów na kobietę w ciąży

Wysłali antyterrorystów na kobietę w ciąży

To była akcja jak z filmu sensacyjnego. O godzinie 8 rano w mieszkaniu na parterze w jednym z bloków na gdańskiej Zaspie posypały się szyby. Do pokoju wpadli mężczyźni w kominiarkach. Druga grupa zaczęła strzelać przez zamknięte drzwi. Za drzwiami stała kobieta w ciąży. Została zraniona odpryskami w brzuch.

Wysłali antyterrorystów na kobietę w ciąży
Źródło zdjęć: © Dziennik Bałtycki | Grzegorz Mehring

27.04.2004 | aktual.: 27.04.2004 07:54

- Cały czas drżę z niepokoju o dziecko - mówi 24-letnia Patrycja. - Ciąża jest zagrożona, muszę przebywać na zwolnieniu lekarskim. Po nocach śnią mi się koszmary....

O wydarzeniach z 14 kwietnia br., w których brała udział grupa policjantów z Centralnego Biura Śledczego, nikt nie informował oficjalnie. Tylko po Zaspie rozniosła się plotka o "kominiarzach", którzy zdemolowali mieszkanie i zranili przypadkowego świadka.

Patrycja wie, że Tomek, jej narzeczony, nie ma kryształowej przeszłości.

- Siedział za narkotyki - przyznaje dziewczyna. - Wyszedł przed trzema laty, obiecał, że już nigdy... Kocham go, chcemy być razem.

Pani Iwona, mama Patrycji, wierzy przyszłemu zięciowi. - To niegłupi chłopak - przekonuje. - Chociaż po wyjściu z więzienia miał kłopoty ze znalezieniem pracy, zarabiał naprawiając sprzęt komputerowy i rowery. Niedawno znalazł zatrudnienie w firmie budowlanej. Ucieszyłam się - młodzi planowali małżeństwo, trzeba było wyremontować mieszkanie przed przyjściem dziecka na świat. A to już początek piątego miesiąca.

W środę 14 kwietnia Tomek wyszedł do pracy ok. godziny 6.40 rano. Patrycja spała. - Nagle usłyszałam huk i brzęk tłuczonego szkła - wspomina. - Zerwałam się z łóżka i zobaczyłam w oknie zamaskowanych mężczyzn. Krzyczałam, by do mnie nie strzelali. Byłam pewna, że to napad. Uciekłam do drzwi wyjściowych.

Rozległ się strzał. Kula przeszła przez drzwi, Patrycja poczuła ból brzucha. - Bez przerwy powtarzałam, że jestem w ciąży, że zostałam ranna - opowiada poszkodowana. - Wycelowali we mnie broń. Jeden wykręcił mi rękę. Krzyknął: "na podłogę" i rzucił na ziemię.

Sąsiadka z tej samej klatki, świadek wydarzenia, mówi: - Słyszałam krzyki. Wyjrzałam przez okno. Zdziwiłam się, skąd rankiem na Zaspie wzięło się tylu kominiarzy. Po chwili zrozumiałam, że to byli policjanci.

Policjanci zaczęli przeszukiwać mieszkanie. Wezwano pogotowie. Patrycja trafiła do szpitala na Zaspie. Zaświadczenie ze szpitala: "Pacjentka w 16 tygodniu ciąży (...) z urazem brzucha i klatki piersiowej. Według chorej uraz nastąpił po wejściu oddziału antyterrorystycznego. Pacjentka jest w szoku".

- Kiedy dowiedziałam się, że dziecko żyje, postanowiłam wrócić do domu - mówi Patrycja. Policjanci - trzeba przyznać - przyjechali po Patrycję do szpitala. Zawieźli ją do domu. - Zobaczyłam koszmarny bałagan, poniszczone komputery, sprzęt - mówi Patrycja. - Przeszukanie nic nie dało. Odjechali.

Kiedy Tomek wrócił do domu, było już po wszystkim. Mama Patrycji zadzwoniła na policję na Zaspę. - Byli zdziwieni, nic nie wiedzieli o tej akcji - twierdzi pani Iwona. - Obejrzeli mieszkanie. Tomek i Patrycja zostali wezwani na przesłuchanie na ul. Krynicką.

Przesłuchano młodą parę. Lekarz sądowy przeprowadził obdukcję. Prokuratura Gdańsk-Północ wszczęła śledztwo w sprawie "przekroczenia przez funkcjonariuszy CBŚ obowiązków służbowych". Właściciel mieszkania wycenił straty na 40 tysięcy złotych.

Następnego dnia Tomek został wezwany na przesłuchanie do KWP. Trafił do aresztu. Patrycja jeszcze raz pojechała do szpitala. - Ta ciąża jest od początku zagrożona i lekarze nie pozwolili wrócić mi do pracy - mówi. W ubiegły czwartek pani Iwona zabrała córkę do Komendy Wojewódzkiej Policji. Tam złożyły skargę u samego komendanta. - Spytałam, dlaczego wysłano antyterrorystów na kobietę w ciąży - mówi pani Iwona.

Nieoficjalnie ustaliłam, że przyczyną nagłego wejścia antyterrorystów było podejrzenie, że w mieszkaniu Tomasza ukrywa się groźny przestępca, podejrzany m. in. o porwania i rozboje. Patrycja przyznała, że przez jakiś czas mieszkał z nimi "kolega Tomka". - Ale się wyprowadził i nie mam pojęcia, co się z nim dzieje - dodaje.

- Antyterroryści są jedynie wykonawcami - słyszę od jednego z funkcjonariuszy. - Tym razem zlecenie wydało CBŚ. Być może powinno być lepsze rozpoznanie terenu. Jednak nie można było wykluczyć, że przestępca dalej jest w mieszkaniu, a jego obecność mogła zagrażać młodej kobiecie. Gdzie drwa rąbią, tam wióry lecą...

Patrycja czeka na wynik postępowania prokuratorskiego. Po jego otrzymaniu zamierza wystąpić o odszkodowanie od policji za uszkodzenie ciała, strach i straty materialne.

Dorota Abramowicz

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)