"Wyrzucono w błoto miliony". Czarnek grzmi w Sejmie
Przemysław Czarnek z mównicy sejmowej skrytykował prace komisji śledczej badającej tzw. wybory kopertowe. - Koncertowo wyrzucono w błoto co najmniej kilka milionów zł na nic - grzmiał poseł PiS. - Na komisji nie można było zabrać głosu, nie można było zadać trudnych pytań, bo paluszek pana Jońskiego przeszkadzał, wyciszał to, co było niewygodne dla komisji - przekonywał.
22.11.2024 11:19
W piątek w Sejmie przedstawiono sprawozdanie z prac komisji śledczej ds. wyborów korespondencyjnych z 2020 roku. W imieniu klubu PiS głos zabrał Przemysław Czarnek, który skrytykował jej działalność.
- Koncertowo wyrzucono w błoto co najmniej kilka milionów zł na nic. Z tego miejsca w grudniu ubiegłego roku mówiłem, że komisja powstaje po to, by zrobić polityczną hucpę w sprawie, w której wszystko już wiadomo - mówił.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
- Po co ta komisja powstała? Po to, żeby stwierdzić, że wybory prezydenckie zostały zarządzone zgodnie z konstytucją - przekonywał, twierdząc, że wszelkie problemy wynikały z tego, że państwo działało w warunkach "wcześniej nieznanych".
- Ta komisja powstała po nic. Udowodniła to podczas swoich prac, już pomijam wyłączanie mikrofonu przez pana Jońskiego. Na komisji nie można było zabrać głosu, nie można było zadać trudnych pytań, bo paluszek pana Jońskiego przeszkadzał, wyciszał to, co było niewygodne dla komisji - mówił Czarnek. - Pomijam chamstwo, pomijam destrukcyjne działania przewodniczącego komisji - dodał.
"Bali się ich powołać na świadków"
Przekonywał, że wybory kopertowe zostały "wywalone" przez Małgorzatę Kidawę-Błońską. - Bo szorowała po dnie w sondażach wyborczych i na przestrzeni kilkunastu tygodni doprowadziła do poparcia na poziomie 6 proc. Przerażenie było takie, że jak to ujęła pani Kidawa-Błońska, trzeba było "wywalić wybory kopertowe" - mówił. Twierdził też, że winę ponosi Rafał Trzaskowski.
Czarnek skrytykował także szefostwo komisji, że Kidawa-Błońska i Trzaskowski nie zostało powołanych na świadków. - Bo bali się powołać kogoś, kto jest bezpośrednio odpowiedzialny za to, że tych wyborów nie było - mówił.
Oskarżał także komisję, że "wykluczała posłów na podstawie absurdalnych przesłanek".
"Na pieniądze czekają powodzianie"
- Absurd prac komisji kosztował podatników kilka milionów złotych. Na te pieniądze czekają powodzianie. Tam spadł śnieg, na terenach powodziowych, dla nich nie macie pieniędzy - grzmiał.
Oskarżył także Senat i ówczesnego marszałka Tomasza Grodzkiego za wstrzymywanie prac, które według Czarnka doprowadziły do tego, że wybory się nie odbyły. - Skompromitowaliście komisję, skompromitowaliście siebie i przegracie wybory - mówił były minister edukacji.
Czytaj więcej: