Wyrzucili z pracy Polaków, żeby zażegnać dziki strajk
Dziki strajk ok. 200 pracowników terminalu
gazowego w South Hook w Milford Haven w Walii bliski jest
zakończenia, gdyż kierownictwo zgodziło się zastąpić ok. 40
polskich specjalistów miejscowymi pracownikami.
21.05.2009 | aktual.: 21.05.2009 15:06
Polacy byli zatrudnieni na okres trzech miesięcy przez podwykonawcę robót dla firmy Hertel UK.
Strajkujący wskazywali, że południowa Walia jest rejonem wysokiego bezrobocia i miejscowi pracownicy powinni być zatrudnieni w pierwszej kolejności, do czego pracodawca wcześniej się zobowiązał.
Według Hertla nie udało się zatrudnić na miejscu pracowników o wymaganych kwalifikacjach, dlatego zwrócono się do podwykonawcy zatrudniającego obcokrajowców.
Rozpoczęty we wtorek dziki strajk w terminalu skroplonego gazu w South Hook wywołał falę solidarnościowych protestów w dużych zakładach sektora energetycznego. Pracę porzucili m.in. pracownicy pobliskiego terminalu gazowego Dragon, elektrowni Aberthaw (Cheshire), a także dwóch rafinerii w Lincolnshire (północno- wschodnia Anglia).
- W wyniku dyskusji (ze związkowcami i uczestnikami protestu) zdecydowaliśmy wycofać ze skutkiem natychmiastowym wszystkich 40 pracowników spoza W. Brytanii i liczymy na to, że na ich miejsce zatrudnimy odpowiednio wykwalifikowanych pracowników miejscowych - powiedział dyrektor zarządzający Hertel UK David Fitzsimons.
- Wprawdzie wcześniej nie udało się nam znaleźć wykwalifikowanych pracowników na obsadzenie miejsc pracy, ale teraz powiedziano nam, że tacy są. Liczymy na to, że pracownicy ci przystąpią do pracy jeszcze w tym tygodniu - dodał.
Polacy wycofani z South Hook mają być przesunięci do innych prac - twierdzi BBC, cytując rzecznika Hertla. Porozumienie, którego przyjęcie zalecają związki zawodowe musi być jeszcze formalnie przyjęte przez załogę w głosowaniu.