"Wyrzuciłem coś przez okno" - tym "czymś" było dziecko
Zarzut zabójstwa postawiła prokuratura Zbigniewowi W., ojcu nowo narodzonej dziewczynki, którą po pijanemu wyrzucił w poniedziałek przez okno na warszawskiej Pradze. Zarzutów nie postawiono ani matce noworodka, ani babci. Mężczyzna przyznał się do zarzutu. Tłumaczył, że po pijanemu wyrzucił coś przez okno, ale nie pamiętał co.
Rzeczniczka Prokuratury Okręgowej Warszawa-Praga Renata Mazur powiedział, że prokuratura wystąpi do sądu o jego aresztowanie. Mężczyźnie grozi dożywocie.
Mazur dodała, że przesłuchana jako świadek matka dziewczynki skorzystała z prawa do odmowy zeznań jako osoba najbliższa dla podejrzanego. Babcia dziewczynki zeznała zaś jako świadek, że była w sąsiednim pokoju, a o całym wydarzeniu dowiedziała się od policji.
Dziewczynka, która urodziła się na kilka godzin przed tragedią, zmarła niedługo po przewiezieniu do szpitala. Według Mazur, wstępna opinia sekcji zwłok wykazała, że urodziła się ona zdolna do samodzielnego życia, a przyczyną jej śmierci był "wielonarządowy uraz wewnętrzny".
W poniedziałek wieczorem policja dostała informacje o dziecku leżącym przed kamienicą na ul. Stalowej w Warszawie. Według policji, zostało wyrzucone z okna mieszkania na drugim piętrze. Zatrzymano rodziców i babcię dziewczynki, którzy byli pod wpływem alkoholu. Matkę ze względu na stan zdrowia przewieziono do szpitala.
Małżeństwo ma jeszcze jedno starsze dziecko, jednak odebrano im prawa rodzicielskie.
Śledztwo w sprawie zabójstwa wszczęła Prokuratura Rejonowa Warszawa Praga-Północ.