Wyrzucił psa z czwartego piętra, bo nie chciał się kąpać
Kary ośmiu miesięcy więzienia w zawieszeniu na dwa lata oraz dozoru kuratora chce prokurator dla mieszkańca Radomia, który z premedytacją wyrzucił psa z balkonu. Mężczyzna, który składał wyjaśnienia przed radomskim sądem, przyznał się do winy i przeprosił za swój czyn.
Wcześniej Władysław G. twierdził, że pies sam wyskoczył z balkonu na czwartym piętrze. Podczas rozprawy przyznał się jednak, że to on wyrzucił zwierzę z balkonu, ponieważ rozzłościło go, bo nie chciało iść do kąpieli. - Bardzo przepraszam za wszystko, więcej się to nie powtórzy - powiedział Władysław G. i poprosił o najłagodniejszy wymiar kary.
Z ustaleń prokuratury wynika, że w sierpniu ub. roku Władysław G. wyrzucił psa znajomej z czwartego piętra. Policję poinformowali o tym świadkowie zdarzenia. Pies został odwieziony do schroniska dla zwierząt, gdzie był leczony. Po rekonwalescencji zwierzę wróciło do właścicielki, ale dzięki staraniom Radomskiego Towarzystwa Opieki nad Zwierzętami, zrzekła się ona do niego praw. Pies trafił do nowej rodziny, która otoczyła go należytą opieką, tymczasem Władysław G. i jego przyjaciółka kupili sobie nowego szczeniaka.
Pełnomocnik Radomskiego Towarzystwa Opieki nad Zwierzętami mecenas Jadwiga Gajewska podkreślała, że kara, jaka zostanie wymierzona oskarżonemu, ma mieć dwojaki cel. - Chodzi o to, by negatywne zachowanie nie powtarzało się, żeby kara była odstraszająca dla sprawcy i stanowiła również hamulec dla innych osób, które mogą podobnie zachowywać się wobec zwierząt - powiedziała.
Kolejną rozprawę wyznaczono na 7 maja.