Wyrok w sprawie FOZZ w przyszłym tygodniu
25 stycznia Sąd Apelacyjny w Warszawie rozstrzygnie apelacje obrony w sprawie afery Funduszu Obsługi Zadłużenia Zagranicznego, uznawanej za największą aferę III RP. Sąd może utrzymać wyroki skazujące, jak chce prokuratura i likwidator FOZZ, albo też zwrócić sprawę do sądu I instancji, o co wnosi obrona.
18.01.2006 | aktual.: 18.01.2006 18:14
W środę Sąd Apelacyjny przez 6 godzin słuchał wystąpień stron. Wyrok odroczono z uwagi na "zawiłość sprawy". W ostatnim słowie skazany na 9 lat więzienia były dyrektor generalny FOZZ Żemek wniósł o zwrot sprawy do I instancji. Jego zastępczyni Janina Chim, skazana na 6 lat, wniosła o zwrot do I instancji lub o uniewinnienie.
134 lub 350 mln strat
W marcu 2005 r. Sąd Okręgowy w Warszawie pod przewodnictwem sędziego Andrzeja Kryżego (dziś wiceministra sprawiedliwości) skazał na kary od 9 do 2 lat więzienia sześcioro oskarżonych w tej sprawie. Sąd uznał ich za winnych spowodowania co najmniej 134 mln zł strat. Według prokuratury, straty wyniosły 350 mln zł.
Sąd uznał, że pieniądze przeznaczone dla Funduszu, którego zadaniem był poufny wykup długów zaciągniętych przez PRL na Zachodzie w latach 70. i 80., zostały albo przywłaszczone, albo rozdysponowane w sposób niezgodny z prawem.
Wyrok łączny 9 lat więzienia i 720 tys. zł grzywny otrzymał Żemek, a 6 lat i 500 tys. zł grzywny - Chim. Oboje są w areszcie. Uznany za "mózg" przedsięwzięcia i skazany na 3,5 roku szef rady nadzorczej Universalu Dariusz Przywieczerski ukrywa się. Jest ścigany. Pozostali oskarżeni biznesmeni zostali skazani na kary: Zbigniew Olawa - 3 lata więzienia i 300 tys. zł grzywny; Irene Ebbinghaus - 2,5 roku i 195 tys. zł grzywny; Krzysztof Komornicki - 2 lata i 320 tys. zł grzywny.
W apelacji obrońcy skazanych wytykali m.in. błędy formalne sądu I instancji. Jeden z zarzutów dotyczy tego, że Kryże został w 2001 r. źle obsadzony do sprawy, bo wyznaczyło go kolegium Sądu Okręgowego, a nie jego prezes, oraz poza normalną kolejką przydzielania spraw i spoza wydziału, w którym toczył się proces. Według obrony, doszło do "niewłaściwej obsady sądu", co powoduje konieczność uchylenia wyroku bez merytorycznego badania apelacji. Zdaniem rzecznika Sądu, Kryżego wyznaczono prawidłowo, bo chodziło o uniknięcie groźby przedawnienia sprawy.
W sierpniu 2005 r. Sąd Apelacyjny odroczył rozpatrywanie apelacji, bo na wniosek obrony wystąpił do Sądu Najwyższego z pytaniem prawnym w tej kwestii. W listopadzie 2005 r. Sąd Najwyższy uznał, że doszło do uchybień przy przydzielaniu Kryżemu sprawy, co polegało m.in. na pominięciu kolejki sędziów. Sąd Najwyższy orzekł jednak, że nie powoduje to automatycznego zwrotu sprawy do I instancji, a Sąd Apelacyjny, badając apelacje, będzie musiał ocenić, czy uchybienia miały wpływ na treść wyroku Sądu Okręgowego. Jeżeli tak, sprawa wróci do I instancji.
"Prokurator bis"
Dziś przed Sądem Apelacyjnym obrońcy przekonywali, że uchybienia miały wpływ na wyrok, wobec czego sprawa musi wrócić do Sądu Okręgowego. Obrońca Żemka mec. Marcin Zaborski zarzucił Kryżemu, że nie tylko nie był bezstronnym sędzią, ale stał się faktycznie "prokuratorem bis". Adwokat uzasadnił swój pogląd m.in. tym, że Kryże był ekspertem PiS sejmowej Komisji Kodyfikacyjnej, a także lobbował za przyjęciem nowelizacji wydłużającej przedawnienie sprawy FOZZ. Krzyże powiedział również, że w sprawie FOZZ jest 40 mln pokrzywdzonych - "w domyśle i sam pan sędzia" - dodał adwokat.
Obrońca Chim mec. Jacek Brydak powiedział, że jego klientka została faktycznie pozbawiona prawa do obrony. Adwokat przypomniał, że świadkowie Janusz Iwanowski-Pineiro oraz Jerzy Klemba (oskarżeni w oddzielnym procesie o oszustwa - PAP) zeznawali, że był wątek finansowania z pieniędzy FOZZ działaczy Porozumienia Centrum, dziś - PiS. Sąd uznał, że nie miało to znaczenia, ale skoro Kryże pracował w zespole prawnym PiS, to nie pozwalało mu to przyjąć tej sprawy do prowadzenia - dodał mecenas.
Wartość opinii biegłych, która była jedną z podstaw wyroku, podważał mec. Czesław Jaworski, obrońca Chim i Przywieczerskiego. Ujawnił, że w tajnych aktach sprawy FOZZ jest notatka, w której Urząd Ochrony Państwa przestrzega przed tymi biegłymi - że nie poradzą oni sobie z materią sprawy, bo nie mają wystarczających kompetencji.
Według adwokata, w pisemnym uzasadnieniu wyroku sąd przyznał, że wśród biegłych nie było ekspertów od międzynarodowego obrotu bankowego i że byli oni "opieszali i nierzetelni". Mec. Jaworski dodał, że w tej sytuacji sąd powinien zdyskwalifikować opinie tych biegłych, którzy nigdy wcześniej nie wydawali opinii na potrzeby sądu, a na co dzień zajmowali się marketingiem. Podkreślił, że biegłych nawet nie przesłuchano na rozprawie przed Sądem Okręgowym.
Przedawnione sprawy i zarzuty
O oddalenie apelacji wniosła prok. Danuta Droesler, która przypomniała, że prokuratura nie zaskarżyła wyroku sądu I instancji, a zatem podziela jego wnioski oraz wymiar kary. Przyznała, że Kryżego wyznaczono do sprawy z uchybieniami formalnymi, ale nie miały one wpływu na wyrok. Powiedziała, że prawo nie zakazuje sędziemu bycia ekspertem w pracach legislacyjnych. Za utrzymaniem wyroku sądu I instancji opowiedział się też pełnomocnik likwidatora FOZZ.
Sąd Apelacyjny oddalił wniosek obrony, by wystąpić do Trybunału Konstytucyjnego o stwierdzenie zgodności z prawem nowelizacji kodeksu karnego, która wydłużyła o 5 lat termin przedawnienia karalności afery FOZZ. Sąd podkreślił, że Trybunał uznawał już, iż można wydłużać okresy przedawnienia, jeśli ono jeszcze nie nastąpiło. Dalszą sprawą jest zaś zastosowanie tej konkretnej nowelizacji do sprawy FOZZ - dodał sędzia.
Nowelizację przyjął Sejm latem 2005 r. na wniosek ówczesnego posła PiS Zbigniewa Ziobry (dziś ministra sprawiedliwości). Chodziło o oddalenie widma przedawnienia sprawy FOZZ.
Już po wyroku Sadu Okręgowego przedawniły się sprawy Ebbinghaus i Komornickiego, które będą musiały zostać teraz umorzone przez Sąd Apelacyjny. Przedawnił się także jeden z zarzutów wobec Chim (karalnej niegospodarności), co oznacza, że Sąd Apelacyjnym może obniżyć jej karę łączną 6 lat więzienia (chyba że zwróci jej sprawę do Sądu Okręgowego).
Sprawa FOZZ ciągnie się od 15 lat, część zarzutów już się przedawniła. Aferę wykryła Najwyższa Izba Kontroli. Warszawska prokuratura wszczęła śledztwo w 1991 r. Proces formalnie zaczął się w grudniu 2000 r. Przerwano go rok później, gdy prowadząca go sędzia Barbara Piwnik została ministrem sprawiedliwości w rządzie Leszka Millera. Zastąpił ją Kryże. Ponowny proces ruszył pod jego przewodnictwem we wrześniu 2002 r. Kryże w rekordowym terminie przesłuchał 100 świadków i ogłosił wyrok przed terminem przedawnienia, na co obserwatorzy dawali małe szanse.