Wyrok w sprawie bicia dziennikarzy
Na rok więzienia w zawieszeniu, grzywnę i odszkodowanie za zniszczony sprzęt skazał bydgoski sąd Antoniego Sz., który zaatakował ekipę telewizyjną. To pierwszy przypadek skazania prywatnej osoby za takie przestępstwo.
30.12.2005 19:40
Dwuosobowa ekipa telewizyjnego magazynu "Ekspres reporterów" chciała przygotować reportaż o rodzinie Sz., którą od lat terroryzuje mieszkający w tym samym budynku Antoni Sz. Mężczyzna pozbawił prądu część domu zajmowaną przez żonę i czworo dzieci, rozebrał piec i zamurował dwa pokoje.
Gdy dziennikarze pojawili się na terenie posesji należącej do rodziny Sz., Antoni Sz. rzucił się na nich z pięściami niszcząc sprzęt i szarpiąc członków ekipy telewizyjnej. Dziennikarze uciekli, pozostawiając na miejscu auto, które udało się odzyskać dopiero z pomocą policji.
Starcie zostało sfilmowane i taśma była dowodem, który przekonał sąd. Po raz pierwszy w Polsce zdarzyło się, że wyrok skazujący wobec prywatnej osoby zapadł na podstawie art. 43 Prawa prasowego, mówiącego o uniemożliwianiu dziennikarzom wykonywania obowiązków.
"Sąd uznał Antoniego Sz. winnym napaści i zmuszania dziennikarzy przemocą do odstąpienia od interwencji prasowej oraz zniszczenia mienia. Za ten czyn wymierzono mu karę roku pozbawienia wolności w zawieszeniu na trzy lata, grzywnę 800 zł i nakaz wypłaty 2,5 tys. zł odszkodowania za zniszczony sprzęt" - poinformowano w bydgoskim sądzie.
Wyrok nie do końca satysfakcjonuje Andrzeja Tomczaka, reportera, na którego napadł Antoni Sz.
Sprawiedliwości stało się zadość i to w precedensowej sprawie, więc są powody do satysfakcji. Niestety, nie udało się skutecznie pomóc cierpiącej od lat rodzinie Sz. Oddając sprawę do prokuratury liczyliśmy, że skazanie spowoduje odwieszenie wcześniejszych kar za znęcanie się Antoniego Sz. nad rodziną, ale sąd nie podjął takiej decyzji - powiedział Tomczak.